Lekarze nakazali mu zrezygnować ze sportu, ale zdecydował się grać dalej. Reprezentant Burundi Faty Papy zmarł na murawie
2019-04-25 22:09:43; Aktualizacja: 5 lat temu Fot. Transfery.info
Faty Papy upadł na boisko podczas meczu ligowego w Eswatini. Nie udało się go uratować, zmarł na miejscu w wieku 28 lat.
Do zdarzenia doszło w miasteczku Piggs Peak na Killarney Stadium, gdy Malanti Chiefs, w którym występował Faty, rywalizowało z Green Mamba.
Pomocnik wcześniej grał w jednej z najmocniejszych lig Afryki - w Republice Południowej Afryki w barwach Bidvest Wits. Ten klub jednak zdecydował się na pożegnanie zawodnika po tym, jak lekarze kategorycznie zakazali mu dalszej gry w piłkę po zasłabnięciu na murawie i wykryciu wady serca. Potem Faty chwilę, na własną odpowiedzialność, grał dla Real Kings w drugiej lidze RPA, jednak tam też zdecydowano się z nim rozstać, gdy zemdlał w trakcie jednego ze spotkań.
Zmarły reprezentant Burundi, który przymierzał się do występu w Pucharze Narodów Afryki, wcześniej był też zawodnikiem między innymi Trabzonsporu, w którym jednak nawet nie zadebiutował. Z Turcji wypożyczono go holenderskiego Maastricht. Na Czarny Ląd powrócił w 2011 roku.
- Zabroniono mi grać. Ale czułem się dobrze i nie wyobrażałem sobie porzucenia czegoś, co tak bardzo kocham. Poszedłem do Wits i zaproponowałem, żeby pozwolono mi grać, a ja wcześniej podpiszę dokument, w którym zdejmę z nich winę, gdybym umarł na boisku. Ale Wits od razu odrzuciło moją ofertę - tłumaczył w jednym z wywiadów już po rozpoczęciu gry w Eswatini.