Leszek Ojrzyński z pretensjami po meczu z Rakowem Częstochowa. „Zagłębie Lubin po raz szósty zostało skrzywdzone. Skazaliście nas na pożarcie”

2025-04-01 06:51:10; Aktualizacja: 1 dzień temu
Leszek Ojrzyński z pretensjami po meczu z Rakowem Częstochowa. „Zagłębie Lubin po raz szósty zostało skrzywdzone. Skazaliście nas na pożarcie” Fot. MaciejGillert / Shutterstock.com
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: mkszaglebie.pl

Zagłębie Lubin nie sprawiło sensacji i przegrało z Rakowem Częstochowa. Leszek Ojrzyński przekonywał po ostatnim gwizdku, że wpływ na ostateczny rezultat miały błędy sędziowskie.

Po rozczarowującej serii pracę w Zagłębie stracił Marcin Włodarski. Klub musiał więc błyskawicznie znaleźć kogoś, kto wyciągnie zespół z kryzysu, unikając tym samym spadku. Klub z Lubina brał pod uwagę kilku kandydatów. W pewnym momencie prowadził zaawansowane negocjacje z Czesławem Michniewiczem.

Ostatecznie przy Marii Skłodowskiej Curie 9 wylądował Leszek Ojrzyński. Głównymi argumentami, którymi kierowano się przy jego zatrudnieniu były krótki kontrakt i niska pensja. 

Początek kadencji 52-latka nie zwiastuje żadnej poprawy. Jego podopieczni zremisowali z Koroną Kielce, a następnie przegrali z Rakowem Częstochowa. W obydwu spotkaniach nie zaprezentowali, eufemistycznie mówiąc, zbyt atrakcyjnego futbolu. 

Po poniedziałkowym spotkaniu, w którym „Miedziowi” wykonali zaledwie 74 celne podania Leszek Ojrzyński miał pretensje do decyzji sędziowskich.

- To dla nas niedobry wieczór. Gratulacje dla Rakowa - pewnie to będzie nowy mistrz Polski, choć zostało jeszcze osiem meczów. Mieliśmy plan, żeby wykorzystać nadarzające się okazje z kontr, bo wiedzieliśmy, że Raków przy swojej strukturze gry nam je da. Niestety, nie zrealizowaliśmy tego. Tomasz Pieńko od połowy biegł sam na sam, ale nie oddał strzału, okazję miał też Marcin Listkowski. Był też słupek i sytuacje po stałych fragmentach gry, ale Raków miał też swoje okazje. Nie wycisnęliśmy tego, co powinniśmy - sytuacje nie były wielkie, ale trzeba było je wykorzystać - zaczął trener, cytowany przez portal mkszaglebie.pl.

- Do przerwy był remis, nie było źle, graliśmy 11 na 11. Po przerwie chcieliśmy kontynuować nasz plan, a potem dokonać zmian, które miały coś zmienić - zależnie od wyniku. W dziesiątkę broniliśmy się heroicznie, ale straciliśmy bramkę na 0:1, która nie powinna zostać uznana. Jeśli piłka była w ruchu, to trzeba egzekwować przepisy. Nie przegraliśmy przez błędy sędziego, ale musieliśmy zmienić pewne rzeczy. Można dyskutować o karnych czy zagraniach ręką, ale szanujmy się - Zagłębie po raz szósty zostało skrzywdzone, a to wyraźnie utrudnia nam zadanie. Widziałem tę sytuację trzy razy: piłka była w ruchu, więc trzeba przyznać się do błędu.

- Już dwa razy uratowałem się w ostatniej kolejce. Zawsze walczę do końca, jestem zahartowany w boju i się nie boję. Widzę, że skazaliście nas na pożarcie - tym bardziej mamy coś do udowodnienia - dodał na koniec.

Zagłębie zajmuje obecnie siedemnaste miejsce w tabeli. Wyprzedza ostatni Śląsk Wrocław zaledwie dwoma punktami.