Liga Mistrzów: Real Madryt górą w dwumeczu z Chelsea. „Jesteśmy bardzo dumni i rozczarowani jednocześnie”

2022-04-13 07:33:48; Aktualizacja: 2 lata temu
Liga Mistrzów: Real Madryt górą w dwumeczu z Chelsea. „Jesteśmy bardzo dumni i rozczarowani jednocześnie” Fot. Romain Biard / Shutterstock.com
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Chelsea FC | Real Madryt CF

Nie można mieć wątpliwości, że we wtorkowy wieczór na Santiago Bernabéu kibice byli świadkami świetnego spektaklu. W rewanżowym spotkaniu w Madrycie Real wywalczył awans do półfinału Ligi Mistrzów UEFA, pokonując Chelsea po dogrywce.

W meczu sędziowanym przez polskiego arbitra Szymona Marciniaka nie brakowało emocji. Wystarczy wspomnieć, że londyńczycy nadrobili straty z nawiązką prowadząc w pojedynku już 3:0 po golach Masona Mounta, Antonio Rüdigera oraz Timo Wernera. Do gry „Królewskich” przywrócił jednak rezerwowy Rodrygo, który wykorzystał świetne podanie od Luki Modricia.

Potem była dogrywka, a w niej zobaczyliśmy tylko jedno trafienie autorstwa Karima Benzemy. Gol francuskiego napastnika okazał się kluczem do awansu. Real w półfinale turnieju zmierzy się ze zwycięzcą pary Atlético Madryt - Manchester City.
Trener „The Blues” Thomas Tuchel przyznał po meczu, że w nieudanej misji obrony tytułu mistrza Europy kluczowe okazały się błędy popełnione przez jego podopiecznych jeszcze przed tygodniem.

– Jesteśmy zarazem rozczarowani i bardzo dumni. Zagraliśmy fantastyczny mecz – zareagował niemiecki szkoleniowiec. – Zasłużyliśmy na to, co sobie wywalczyliśmy. Strzeliliśmy cztery gole (w dwumeczu), mieliśmy sporo wielkich czas na zdobycie więcej goli. Szczęście nam nie dopisało. Zostaliśmy pokonani dzięki indywidualnym przebłyskom i odpowiedniej konwersji akcji rywala.

– Zasłużyliśmy, by przejść dalej po takich występie. Podczas walki o piłkę popełniliśmy jednak dwa błędy, które okazały się być kluczowe w dwumeczu z Realem. W takiej rywalizacji potrzebny jest też element szczęścia, ale ono nie było po naszej stronie.

– Oni (Real) nie stworzyli wielu okazji na Stamford, ale potrafili wykorzystać chociażby pół szansy na powiększenie swojego dorobku bramkowego. W takich pojedynkach zawsze należy redukować błędy do minimum, a my tego nie potrafiliśmy uczynić. Nie mamy jednak żalu. Takiego rodzaju porażkę można przyjąć z dumą i jako sportowiec zaakceptować ją.

Z kolei menedżer Realu Carlo Ancelotti przede wszystkim był zadowolony z tego, że kibice ponieśli swoich ulubieńców do walki, po której udało się przypieczętować awans do najlepszej czwórki.

– Awansowaliśmy, bo emanowaliśmy energią. Było to widać w szczególności w pierwszej połowie, gdy chcieliśmy się utrzymać w grze. Każdy z zawodników pokazał swoje prawdziwe oblicze w trudnym pojedynku. Uważam, że nie zasłużyliśmy, by przegrywać 0:2 – stwierdził Włoch na konferencji prasowej.

– Cierpieliśmy przy bronieniu stałych fragmentów, ponieważ brakowało nam kluczowego zawodnika jakim w tym obsarze jest (Eder) Militão. Jedna z bramek została zdobyta przez rywala po rykoszecie. Wcześniej nie czuliśmy strzeleckiego głodu. Przy dwubramkowej stracie widoczny był u nas spadek mentalnej koniunktury.

– Co do pozostałego fragmentu spotkania, trudno mi cokolwiek wyjaśniać. Magia stadionu pomogła piłkarzom nie składać broni. Dzięki niej cały zespół otrzymał zastrzyk dodatkowej energii, która pozwoliła nam osiągnąć półfinał. Jestem szczęśliwy, że udało się nam osiągnąć cel, choć musieliśmy wiele przecierpieć.