Liga Mistrzów: Trzy zarzuty Thomasa Tuchela w stronę Szymona Marciniaka
2022-04-13 09:55:44; Aktualizacja: 2 lata temuWe wtorek Szymon Marciniak poprowadził jedno z najważniejszych spotkań w swojej dotychczasowej karierze sędziowskiej. Po meczu Polak został obrzucony oskarżeniami między innymi ze strony trenera Chelsea Thomasa Tuchela.
Real Madryt przegrał z londyńczykami w ćwierćfinałowym rewanżu Ligi Mistrzów 2:3, ale przeszedł do kolejnej fazy po dogrywce. Z przebiegu spotkania pod kątem sędziowania swoje zdecydowane niezadowolenie względem Marciniaka wyraził Thomas Tuchel, który wytknął mu również brak dobrych manier po zakończonym spotkaniu.
– Byłem rozczarowany, gdy zobaczyłem sędziego dobrze bawiącego się w towarzystwie mojego kolegi Carlo Ancelottiego. Wiem, że Carlo to miły gość, jednak gdy chciałem podziękować arbitrowi za ten mecz, widziałem go głośno śmiejącego się z trenerem rywala – zarzucił Tuchel w stronę Marciniaka.
– Myślę, że wybrał sobie na to zły moment, kiedy jedna z drużyn oddała całe swoje serce do walki przez 120 minut rywalizacji. Powiedziałem mu wprost, że ma fatalne wyczucie czasu.Popularne
Poza tym były menedżer Paris Saint-Germain posądził płockiego arbitra o brak samodzielnej weryfikacji przy nieuznanej bramce Marcosa Alonso w okolicach 60. minuty spotkania. Wówczas, po analizie VAR, Marciniak odgwizdał zagranie ręką przed oddaniem strzału przez Hiszpana.
– Nie widziałem dobrze tej sytuacji, ale przekazałem sędziemu, że byłem bardzo rozczarowany, że nie sprawdził tej akcji na własną rękę. W tak ważnym meczu, kiedy trzeba podejmować istotne decyzje, trzeba być szefem i nie polegać na decyzji ludzi siedzących w fotelu, znajdujących się w miejscu odizolowanym od panującej atmosfery na stadionie – kontynuował Tuchel.
Trzeci zarzut wymierzony w Szymona Marciniaka to zbyt mała ilość czasu dodana do regulaminowych 30 minut dogrywki.
– Uważam, że należało nam się więcej minut. Miałem wrażenie, jakby nic nie zostało doliczone w drugiej części dogrywki. Może proszę o zbyt wiele w kontekście spotkania z tak wielkim rywalem. Wszystko było w naszych rękach, ale nie mieliśmy wystarczająco dużo szczęścia – dodał.
Emerytowany arbiter piłkarski, a obecnie ekspert Marcin Borski, znany przede wszystkim z sędziowania spotkań w Lidze Europy w latach 2009-2016, w rozmowie dla Sport.pl odniósł się do wcześniej wspomnianej sytuacji związanej z nieuznanym trafieniem Alonso na 3:0.
– Przyznam szczerze, że ja tego kontaktu piłki z ręką nie widziałem, natomiast VAR ma świetne narzędzia i może przybliżyć całą akcję i dokładnie się wszystkiemu przyjrzeć, więc należy sędziom zaufać. Jeżeli uznamy, że piłka dotknęła ręki, to wiadomo, że gol musi zostać anulowany, a rozmyślność zagrania nie ma żadnego znaczenia. Nie możemy natomiast mówić tutaj o błędzie Szymona. Nie mógł tego dostrzec z boiska – ocenił Borski.
Marcin Borski wspomniał także o najpoważniejszym błędzie, jaki przytrafił się międzynarodowemu sędziemu. Mowa tu o przyznaniu rzutu rożnego dla Chelsea, po którym wyrównała stan rywalizacji dwumeczu.
– To nieduży błąd, ale kosztowny, bo padła bramka. Tam przy oddawaniu strzału dwóch piłkarzy otarło się butami. Szymon pewnie usłyszał tę obcierkę i uznał, że to piłka zahaczyła o Lukę Modricia, dlatego podyktował rzut rożny. Powtórki pokazały, że noga Chorwata była jednak daleko od piłki - dodał.