Lovrencsics bohaterem, Gajos jokerem. Lech zabiera punkty Cracovii
2016-03-06 19:06:10; Aktualizacja: 8 lat temuSzybka wymiana ciosów, wysoka jakość spotkania i emocje do samego końca. Lech Poznań pokonał u siebie Cracovię 2:1.
Szalone pierwsze minuty, potem przewaga Lecha
Szybkie rozegranie oparte na krótkich podaniach - to przepis Cracovii na szybkie otwarcie wyniku. W Poznaniu tradycji stało się zadość i już w siódmej minucie, po świetnej akcji Diabanga z Cetnarskim, gola zdobył Bartosz Kapustka. Senegalczyk, który jeszcze niedawno wydawał się być odstawiony na boczny tor, wrócił do pierwszego składu i był jednym z najaktywniejszych graczy "Pasów".
Podopieczni Jacka Zielińskiego niedługo nacieszyli się prowadzeniem. Trzy minuty po bramce reprezentanta Polski Lechowi udało się wyrównać. Do długiej piłki, odbitej od Jakuba Wójcickiego, dopadł Darko Jevtić i pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Od tego momentu gospodarze zaczęli przeważać na boisku i kontrolować wydarzenia. Popularne
"Kolejorz" miał kilka interesujących okazji na podwyższenie rezultatu. Dobrym pomysłem były prostopadłe piłki w kierunku pola karnego w wykonaniu Karola Linettego do Gergo Lovrencsicsa czy Darko Jevticia do Dawida Kownackiego. Warto dodać, że zarówno Szwajcar, jak i młodzieżowy reprezentant Polski mieli swoje stuprocentowe sytuacje, obaj trafili jednak w trybuny.
Dobrze oglądało się Tamasa Kadara i Tomasza Kędziorę. Obaj kontrolowali sytuację w obronie, nie pozwalając na podania w kierunku Erika Jendriska, a także świetnie wspomagali ofensywę. Węgier był autorem ładnego podania do Jevticia, a Kędziora podłączał się do każdej akcji prawą stroną. Przebudził się też Lovrencsics, który w ostatnich tygodniach nie prezentował wysokiej dyspozycji.
Gorzej było po drugiej stronie boiska. Jedynym pozytywem występu Sisiego było wywalczenie przez niego rzutu rożnego. Filigranowy Hiszpan był daleko od akcji, nie pokazywał swojej dynamiki, wpadał na obrońców i nie potrafił się dobrze ustawić.
Druga połowa - naciska Cracovia, kończy Lech
Drużyna Jacka Zielińskiego, tak jak i w pierwszej połowie, od 46. minuty ruszyła do ataku. Od razu udało im się wywalczyć dwa rzuty rożne, a niesamowitą interwencję po strzale Jendriska zaliczył Burić. Golkiper Lecha pewnie spisywał się przy kolejnych okazjach Cracovii, m. in. świetne skrócił kąt Diabangowi w 59. minucie.
Lech zareagował na popisy Krakusów i postanowił szybko zagrozić bramce Sandomierskiego. Strzał Karola Linettego odbił się jednak od obrońcy, a Dawid Kownacki znajdował się na spalonym. Młody napastnik miał też dwie inne okazje, kiedy to zdecydował się pójść na krótki słupek. Formę potwierdził Lovrencsics, który podawał do Kownackiego czy Trałki w końcówce spotkania (świetnie obronił wtedy bramkarz "Pasów"). Sisi znów był niewidoczny - w pamięć kibiców zapadł tylko dobrym podaniem do węgierskiego skrzydłowego.
W drugiej części obrona "Kolejorza" nie była już tak świetnie zorganizowana jak w pierwszych 45 minutach, co ułatwiało Cracovii stwarzanie groźnych okazji, jednak na posterunku zawsze był Burić. Przełamaniu nieskuteczności nie pomogło wprowadzenie Vestenickiego, który był kompletnie niewidoczny.
Końcówka należała więc do Lecha. Najpierw kapitalna akcja Linettego, który wkręcił wręcz Dąbrowskiego w ziemie i podał do Lovrencsicsa. Potem już show skradł Węgier - pierwsze, drugie dośrodkowanie i w końcu się udało. 87 minuta, świetna piłka od Kadara i skrzydłowy mógł cieszyć się z asysty, gdyż jego podanie wykorzystał wprowadzony za Kownackiego Maciej Gajos. Były gracz Jagiellonii zagrał na pozycji "9" i jak widać spisał się doskonale. Później świetną okazję miał Tetteh, ale piłka po jego potężnym strzale przeleciała nad bramką.
Przebudzenie?
Wielu kibiców Lecha narzekało na Gergo Lovrencsicsa. W ostatnich miesiącach grał znacznie poniżej swoich możliwości. Dziś Węgier godnie zastąpił Szymona Pawłowskiego - był bardzo aktywny, dogrywał świetne piłki, współpracował z Kadarem, Kędziorą i Jevticiem. Czy to już przebudzenie skrzydłowego, czy tylko jeden dobry mecz? Węgier wie, że tylko dobra dyspozycja sprawi, że "Kolejorz" przedłuży z nim wygasający w czerwcu kontrakt. Jak widać metoda kija i marchewki zaczęła działać. To on dziś walnie przyczynił się do zwycięstwa "Kolejorza".
Zawiódł Sisi, nie zawiódł za to jego zmiennik Kamil Jóźwiak. Odważnie podbijał piłkę w polu karnym, robił wiatr w końcówce. Młody lechita popełnił co prawda parę błędów i nie zawsze dobrze dograł piłkę, ale prezentuje się jako bezkompromisowy zawodnik. Zyskał kolejne minuty, nabiera doświadczenia. Ten występ pokazał, że warto na niego postawić - w kilkanaście minut zrobił więcej, niż Hiszpan przez ponad pół meczu.
W Cracovii zawiodła skuteczność. Ani Diabang, ani Jendrisek czy Vestnicky nie wykorzystali świetnych okazji. W kluczowym momencie nawaliła obrona - Wołąkiewicz mógł tylko przyglądać się petardzie Gajosa mijającej Sandomierskiego. To Lech był dziś lepiej zorganizowany - świetny mecz zaliczyli Burić, Kadar, Kędziora, błysk pokazał Linetty, świetnym jokerem okazał się Gajos. Urban popisał się nie tylko tą zmianą, gdyż zarówno Tetteh, jak i Jóźwiak pokazali klasę. Hit kolejki nie zawiódł!