Lukas Podolski traci cierpliwość do władz Górnika Zabrze. „Jeśli to usłyszę, to spakuję walizki. Martwię się, że to się rozpie**oli”

2024-04-05 12:31:39; Aktualizacja: 7 miesięcy temu
Lukas Podolski traci cierpliwość do władz Górnika Zabrze. „Jeśli to usłyszę, to spakuję walizki. Martwię się, że to się rozpie**oli” Fot. Marcin Bulanda / PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: WP Sportowe Fakty

Lukas Podolski w szczerym wywiadzie z „WP Sportowe Fakty” nakreślił sytuację Górnika Zabrze. Z rozmowy wyłania się obraz człowieka zmęczonego i rozgoryczonego działaniami władze klubu. „Choćby raz nie usłyszałem słowa »dziękuję«” - tłumaczył 38-latek.

Lukas Podolski trafił prawie trzy lata temu do Górnika, wywołując ekscytacje nie tylko wśród zabrzańskich kibiców. Mistrz świata z 2014 roku miał spore plany wobec klubu, któremu kibicował od najmłodszych lat.

Dla zespołu z Roosevelta była to ogromna, niespotykana szansa. Wykorzystanie potencjału marketingowego 38-latka mogło przynieść spółce ogromne korzyści. 

Dzisiaj sam Podolski przestaje wierzyć, że jego misja zakończy się sukcesem.

Były reprezentant Niemiec ma zastrzeżenia do funkcjonowania klubu, który nadal nie powołał ani nowego prezesa, ani nowego dyrektora sportowego. Zawodnik załatwiał sponsorów, namawiał do transferów zawodników, ale ostatecznie nie przyniosło to spodziewanych korzyści. Znaczna część kadry nadal nie otrzymała obiecanych wypłat.

Podolski już nie ukrywa, że powoli traci wiarę w sens tej współpracy.

- Z czego znane jest Zabrze? Ze szpitala kardiologicznego i Górnika. Powiem tak: jeśli ktoś ostatnio przywrócił to miasto na światową mapę, to właśnie ja, moim transferem. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to, co się dzieje z tym klubem, bo serce mi pęka. Chcę, żeby ludzie nie byli ślepi, żeby otworzyli oczy. [...] Jestem tu już trzy lata, a nawet choćby raz nie usłyszałem słowa „dziękuję”. Ci ludzie po prostu nie znają takiego słowa. No przecież gdybym nie naciskał na sprzedaż Yokoty, to pewnie wypłat dalej by nie było… - tłumaczył w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

- Dzięki mnie Górnik ma tańsze obozy, pomogłem Akademii, sponsorowałem odwadnianie boiska, załatwiłem sprzęt do naszej kuchni czy siłowni. Znajdź mi drugiego takiego piłkarza na świecie. I myślisz, że ktoś mi podziękował? Ani razu. Zero. Ale do tego trzeba mieć honor i charakter. Tu ludzie nie znają słowa dziękuję. Robię to dla dobra klubu, ale i miasta! Bo przecież mądrze zarządzany, dobrze funkcjonujący klub będzie też plusem dla miasta. A kiedy ja to mam powiedzieć? Jak w trumnie będę leżał? Albo za parę lat, kiedy napiszę książkę o grze w Ekstraklasie? Nie, to trzeba mówić tu i teraz. Bo ja się naprawdę martwię, że to się w końcu rozpier****.

- Jeśli nic się nie zmieni, to będę pełen obaw o przyszły sezon. [...] To nie jest tak, że się zniechęcam, ale czasem po prostu zastanawiam, czy to ma sens. Zapierniczam na trzech frontach. Dzwonię do agentów, namawiam piłkarzy na przyjście, rozglądam się za sponsorami, gram. A ktoś sobie potem wjeżdża na białym koniu i mówi, że przecież wszystko jest w porządku, bo drużyna radzi sobie na boisku i jakoś to będzie. [...] Jeśli usłyszę, że ja, moja pasja, moje kontakty są niepotrzebne, to spakuję walizki i wyjadę. Ale na razie walczę. Nie chcę się poddać. Dla dobra Górnika - zakończył Podolski.

Górnik po porażce z Legią Warszawa zajmuje siódme miejsce w lidze. 

Cały wywiad dostępny TUTAJ.