Łukasz Piszczek: W Goczałkowicach wymiana koszulek nie wchodzi w grę
2021-10-14 20:57:30; Aktualizacja: 3 lata temuWystępujący w trzecioligowym LKS-ie Goczałkowice-Zdrój Łukasz Piszczek udzielił wywiadu portalowi Sport.pl, gdzie poruszył kilka interesujących kwestii.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu Łukasz Piszczek nie zdecydował się na kontynuowanie kariery w Bundeslidze i nie przedłużył wygasającego kontraktu. Wtedy to niemalże jasne stało się, że wróci do Polski.
O usługi środkowego obrońcy zabiegała między innymi Legia Warszawa. Za tym transferem optował przede wszystkim szkoleniowiec mistrzów Polski Czesław Michniewicz. Defensor postanowił obrać jednak inny kierunek.
Już wcześniej przyznawał, że po zakończeniu przygody z Bundesligą, wróci do kraju i będzie występował w trzecioligowej ekipie LKS-u Goczałkowice Zdrój.Popularne
Jak powiedział, tak zrobił i od lipca reprezentuje barwy podmiotu, którego jest zresztą właścicielem. Teraz natomiast udzielił wywiadu portalowi Sport.pl.
Były już reprezentant Polski został zapytany o to, jak postrzegają go inni piłkarze, rywalizujący z nim na czwartym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
- Różnie reagują, ale najbardziej mi odpowiada, gdy są skoncentrowani na grze i chcą dać z siebie maksa. Wtedy mogę się sprawdzić na ich tle. Po meczu mogą mówić, że Piszczek był dobry albo słaby. Ale nie ja jestem najważniejszy, tylko drużyna, która na razie radzi sobie całkiem nieźle i to jest najistotniejsze - stwierdził.
Co ciekawe, Piszczek przyznał, że po meczach nie ma możliwości, by wymienić się z nim koszulkami.
- Miałem już kilka zapytań, ale nie gram już w Borussii Dortmund i nie mogę wymieniać się koszulką po każdym meczu. W Goczałkowicach mamy ograniczony asortyment, dlatego wymiana koszulek nie wchodzi w grę - powiedział.
Defensor został też zapytany o moment, w którym zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie dla niego przeprowadzka do Goczałkowic-Zdroju.
- Ze dwa lata temu zaplanowałem sobie, że jak skończę grać w Borussii, to wrócę do Goczałkowic. Tutaj się wychowałem, tu jest mój rodzinny dom. W LKS-ie jako kilkulatek zaczynałem przygodę z piłką - twierdzi.
36-latek został też zapytany o ewentualną pracę w roli szkoleniowca. Jak sam przyznał, wkrótce poczyni w tym kierunku pierwsze kroki.
- W Goczałkowicach testuję pewne rzeczy. Mogę sobie na to pozwolić, bo od dłuższego czasu znam drużynę i klimat tego miejsca. To jest dla mnie dobre miejsce, żeby zobaczyć, czy praca trenerska sprawia mi frajdę. W grudniu planuję wziąć udział w kursie trenerskim, ale zobaczymy, czy do tego dojdzie. Wiem, że życie profesjonalnego trenera nie jest łatwe. Muszę dojrzeć do pewnych decyzji - zakończył.