Małe EURO (3) i (4)

2012-07-09 20:52:00; Aktualizacja: 12 lat temu
Małe EURO (3) i (4) Fot. Transfery.info
Mateusz Jaworski
Mateusz Jaworski Źródło: Transfery.info

Weekend już za nami. Wreszcie, chciałoby się dodać. Nie oznacza to jednak, że nudziliśmy się przez te dwa dni - nie w Tallinie.

W sobotni wieczór na Starym Mieście natknęliśmy się na pewnego pięknego-czterdziestoletniego. Był wyraźnie zaintrygowany jedną przeciętnej urody damą, wręcz nie mógł od niej oderwać wzroku, jednocześnie z ogromną pasją coś tłumacząc. Wiecie, długie włosy zaczesany do tyłu, żel/brylantyna, rozpięta pod szyją koszula i... fatalnie dobrane buty w rodzaju marketowych stylizacji. Ale nie o garderobie nieznajomego, bo ona przecież zupełnie z futbolem niezwiązana. Sęk w tym, że gość przypominał pewnego reprezentanta Polski, występującego w drużynie narodowej w latach 90' i na samym początku ubiegłej dekady. Fotki nie wrzucimy, byłoby zbyt prosto, zostawiamy was z zagadką :-)

 
***
 
Anglicy są wszędzie. My mieliśmy okazję zamienić dwa słowa ze studentami z Nottingham, sama rozmowa szybko zeszła na futbol. Po pierwsze, zachwycali się Robertem Lewandowskim, po drugie - Wojciechem Szczęsnym, choć na wtrącenie jednego z nas na temat Joe Harta - ochoczo przytaknęli, wreszcie po tzecie, nie mieli oporów przyznać, że ich reprezentacja "ssie". We know it. Plus za świadomość, która chyba i tak jest już wśród angielskich fanów powszechna.
 
***
 
Na A. Le Coq Arena postanowiliśmy dotrzeć pieszo. Niby to kawałek drogi, ale Uncle Google pokazał jedynie 30 minut. Pestka zatem. Tuż przed samym stadionem zagaduje do nas miejscowy. - Estonia loose - duka łamanym angielskim. Inna sprawa, że od początku nie wyglądał na takiego, który po angielsku powiedziałby cokolwiek. Trzy - tyle bramek dla Hiszpanii obstawia. Bo w końcu grają z gospodarzami...
 
Wynik wynikiem, wszyscy spodziewali się ostrego strzelania młodych Hiszpanów, choć kilku podstawowych graczy albo usiadło na ławce, a Jese Rodriguez znalazł się poza meczową siedemnastką. Nie wszyscy z wynikiem trafili (w tym my). W reprezentacji Estonii jest pewien gracz, którego nominalną pozycją jest środek obrony, ale w drużynie narodowej grywa... w ataku (sic!). Pytamy o niego napotkanego miejscowego. - No, no - czyli nie zna.
 
***
 
Na tropie śladów EURO ciąg dalszy. W mieście znaleźliśmy jeden, dosłownie jeden, plakat. Jeden! A może po prostu bywamy nie w tych rejonach Tallina, w których plakatów jest więcej? Who knows...?
 
***
 
Przy okaji spotkań seniorskiej reprezentacji Hiszpanii dziennikarze i eksperci bardzo często wskazują na morderczy pressing podopiecznych Vicente del Bosque. Co innego słuchać i oglądąć w telewizji, co innego zobaczyć to na własne oczy. Ilukrotnie Estończycy wchodzili w posiadanie piłki, młodzi Hiszpanie momentalnie, natychmiast przechodzili do pressingu. To jest już nawyk, choć trener Julen Lopetegui jest na tyle pomocny, że przypomina swoim podopiecznym przy każdej nadażającej się okazji. Wrzeszcząc. Efekty i tu przyszły niemalże same - Estończycy bądź to podawali niedokładnie, bądź też ekspediowali piłkę na aut. Estoński komentator w swojej relacji wypowiadział jedno charakterstyczne słowo - Barcelona...
 
Jeszcze ciekawostka. Choć na papierze ustawienie Hiszpanów to 4-5-1, a przy rozpoczęciu meczu można było zaobserwować 4-3-3, to gdy "La Roja" była w posiadaniu piłki, formacja zmieniała się w 2-1-4-3.
 
***
 
Sędzia Jozef Marko aparycją bardzo przypomina Howarda Webba. Fizjonomią poruszania się również.
 
 
***
 
Porównując drużynę gospodarzy EURO do Hiszpanii, w oczy (czy w uszy) rzucało się jeszcze jedno - komunikacja. Estończycy w ogóle ze sobą nie rozmawiali, jeden podpowiadał dugiemu tylko wyjątkowo, a szkoleniowiec Arnoldus Pijpers z rzadka podrywał się z ławki, by przekazać jakiekolwiek uwagi. Hiszpanie - wręcz przeciwnie. Nieustanne pokrzykiwanie, podpowiedzi, sugestie, a Lopetegui dał się słyszeć chyba na całym stadionie.
 
***
 
W końcówce pierwszej połowy, po niemal 45 minutach dominacji Hiszpanów, zaczęliśmy się zastanawiać nad tak często spotykanymi dzisiaj starciami grających piłką, świetnie nią operujących potentantów i "ubogich krewnych" nastawionych wyłącznie na defensywę. Potencjał ofensywny Hiszpanii jest ogromny, większy niż któregokolwiek z pozostałych uczestników EURO, o preferowanym przez nich stylu nawet nie wypada wspominać - wszyscy wiedzą, jak wygląda i na czym polega. Estończycy bronią się momentami nawet w 11, taktycznie wyglądają nieźle (odległości między zawodnikami, przesuwanie się), ale z Portugalią i Grecją stracili łącznie siedem goli i nie są nawet solidni w destrukcji. Niemniej jednak, Hiszpanie mają problemy ze stwarzaniem czystych sytuacji strzeleckich. Można zatem przypuszczać, że zespół nieco lepszy w kolektywnej grze defensywnej jest w stanie - śladem Chelsea - zneutralizować kreatywnych rywali i ugrać np. remis.
 
Wniosek? Skomasowana obrona przynosi efekty. Hiszpania prezentowała się lepiej na tle zdecydowanie silniejszych, lecz bardziej ofensywnie usposobionych Portugalczyków. Pijpers natomiast czerpie pełnymi garściami z Roberto Di Matteo.
 
***
 
Pogoda nadal dopisuje, więc z obiektu Flory - tempem iście spacerowym - przemieściliśmy się do zielonego Kardiorgu. Po drodze mieneliśmy stadion Kalevu, również otoczony urokliwym parkiem, licznie uczęszczanym przez biegających mieszkańców okolicznych dzielnic. Naszą uwagę zwróciła zwłaszcza klasyczna, w pełni wyposażona hala lekkoatletyczna. Przy okazji zahaczyliśmy o kawałek treningu sprinterskiego.
 
***
 
Po kolejnym bardzo dobrym - a dodatkowo efektownym dla kogoś, kto przygląda się temu z bliska - występie Hiszpanów, nieco rozczarowały nas pierwsze minuty klasyka Francja-Anglia. Były proste błędy techniczne, dziesiątki niedokładnych podań i sporo taktycznego chaosu. Lepsze wrażenie początkowo sprawiali Francuzi, Anglicy natomiast wyglądali jak kalka zdjęta z teamu Roy'a Hodgsona. Paradoksalnie, mecz otworzył się dzięki tym drugim  a konkretnie za sprawą precyzyjnego uderzenia Johna Lundstrama. Na miano bramki dnia zasługuje jednak fatastyczny strzał Paco Alcacera, ustalający wynik starcia z Estonią na 2:0.
 
***
 
Skoro już poruszyliśmy kwestię krzyczących trenerów. Noel Blake, szkoleniowiec reprezentacji, nie odzywa się wprawdzie tak często, jak jego kolega po fachu z Hiszpanii, ale ten dźwięk po prostu zapada w pamięć. Biorąc pod uwagę posturę pochodzącego z Jamajki trenera, jego głos musi siać popłoch wśród podopiecznych.
 
- Cokolwiek zrobią Francuzi, poradzimy sobie z tym - deklarował przed meczem Blake, jak na prawdziwego samca alfa przystało. To cytat z przedmeczowej konferencji. Podejrzewamy, że piłkarzom wyłożył to w nieco bardziej dosadnych słowach. To nie może dziwić, bo zwycięstwo z pewnymi awansu Francuzami dawało pierwsze miejsce w grupie i pozwoliło uniknąć Hiszpanii w półfinale.
 
***
 
***
 
Ostateczne zdecydowaliśmy się częściowo przychylić do waszych próśb. Poniżej wyniki wszystkich poniedziałkowych meczów.
 
Portugalia-Grecja 2:3
Estonia-Hiszpania 0:2
Francja-Anglia 1:2
Chorwacja-Serbia 3:0
 
I pary półfinałowe.
 
Hiszpania-Francja
Anglia-Grecja
 
Mamy zatem rewanż ćwierćfinał EURO 2012, kiedy Francuzi chcieli rzucić wyzwanie obrońcom trofeum. Czy w czwartek podzielą los starszych kolegów? Po porażce z Anglią, wszystko na to wskazuje.
 
Więcej na ten temat: EURO U-19