Manchester City w kryzysie. Tak źle nie było od 2016 roku

Manchester City ostatnio znajduje się w kryzysie. Do meczu z Crystal Palace podchodził z zaledwie jednym zwycięstwem odniesionym w poprzednich pięciu spotkaniach Premier League. Ograć udało mu się jedynie Luton Town, czyli zdecydowanie najbiedniejszy zespół ligi, dla którego wywalczenie utrzymania byłoby spełnieniem marzeń.

Na kwadrans przed końcem spotkania wydawało się, że nadejdzie kolejne zwycięstwo, a „Obywatele” wszystko mają pod kontrolą, bo prowadzili wtedy 2:0. Nic z tego jednak nie wyszło, bo w 76. minucie meczu Jean-Philippe Mateta strzelił bramkę kontaktową, a w doliczonym czasie gry Francuz został bezsensownie sfaulowany w polu karnym przez Phila Fodena. Michael Olise pewnie wykorzystał rzut karny, który zapewnił londyńczykom niespodziewany remis.

Manchester City miażdżył rywali w statystykach, bo miał 74% posiadania piłki i aż dziewięć razy uderzał celnie na bramkę rywali, a Crystal Palace miało zaledwie dwa takie strzały, ale oba trafiły do siatki. Pep Guardiola po meczu stwierdził jednak, że nie zasłużyli oni na trzy punkty w tym spotkaniu:

- To nie był pech, nie zasłużyliśmy na zwycięstwo. W ostatniej minucie podarowaliśmy karnego Crystal Palace. W polu karnym trzeba być ostrożnym. My nie byliśmy!

Remis z Crystal Palace oznacza, że na ostatnich 18 możliwych punktów, „Obywatele” zdobyli zaledwie siedem.

W dodatku był to trzeci mecz na Etihad Stadium, którego nie potrafili wygrać (remisy z Liverpoolem, Tottenhamem i Crystal Palce). Ostatni raz taką serię mieli na przełomie listopada i grudnia w 2016 roku, kiedy przegrali 1:3 z Chelsea, 2:4 z Leicester i zremisował 1:1 z Middlesbrough.

Następny mecz Manchesteru City już we wtorek, jego rywalem w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata będzie Urawa Red Diamonds Macieja Skorży.