Latem Bruno Fernandes cieszył się dużym zainteresowaniem. Jego sprowadzeniem interesowały się Manchester United, Tottenham czy też Real Madryt, ale koniec końców zawodnik pozostał w Sportingu, gdzie nadal jest jedną z największych gwiazd lizbończyków. Piłkarz nie ukrywa jednak, że nie zamierza zatrzymywać się na lidze portugalskiej i wciąż marzy o grze w topowym zespole. Taka okazja może się nadarzyć już w styczniu.
„O Jogo” informuje, że „Lwy” chcą dokonać dużej sprzedaży, by pokryć swój dług. W klubie w ostatnich miesiącach panowało duże zamieszanie, co niekorzystnie wpływało na jego sytuację finansową. Lizbończycy chcą pokryć dług w wysokości około 67 milionów euro, stąd pomysł na spieniężenie karty zawodniczej Fernandesa, za którego można zyskać nawet więcej.
Plan Sportingu zakłada sprzedaż pomocnika za 76 milionów. W ten sposób udałoby się pokryć część zadłużenia, a przy tym zarobić na inne klubowe działania. Chętnych z pewnością nie zabraknie.
Według „Daily Mail” jako pierwsi w kolejce ustawią się działacze Manchesteru United, a możliwe, że również i Tottenhamu. „Czerwone Diabły” od długiego czasu poszukiwały pomocnika, zwłaszcza iż odszedł od nich Ander Herrera, a niepewna jest też przyszłość Paula Pogby. Fernandes miałby być kolejnym ważnym elementem stopniowej przebudowy zespołu, która może potrwać nawet kilka sezonów. Z kolei „Koguty” widzą w Portugalczyku dobrego następcę Christiana Eriksena, który nie chce przedłużyć kontraktu wygasającego wraz z końcem obecnego sezonu.