Marek Papszun po meczu z Lechią Gdańsk. Działo się w końcówce

2024-08-23 23:22:18; Aktualizacja: 2 godziny temu
Marek Papszun po meczu z Lechią Gdańsk. Działo się w końcówce Fot. Jakub Ziemianin | Raków Częstochowa
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Lechia.gda.pl

Raków Częstochowa odbył ekspresową podróż z piekła do nieba, wywożąc z Gdańska trzy punkty po starciu z Lechią. Trener Marek Papszun podsumował to widowisko z własnej perspektywy na konferencji prasowej.

Gospodarze byli bardzo blisko sprawienia sporej niespodzianki. Na prowadzenie wyprowadził ich Rifet Kapić. Im bliżej końcowego gwizdka Wojciecha Mycia, tym coraz bardziej pachniało ogromną wpadką jednego z kandydatów do mistrzostwa Polski.

Zmiany poczynione w drugiej połowie przyniosły efekt. Najpierw wyrównujące trafienie dające sygnał do jeszcze bardziej natężonego ataku zanotował Patryk Makuch, a później szalę zwycięstwa na stronę przyjezdnych przechylił rezerwowy Jonatan Braut Brunes. Wszystko to stało się w ostatnich trzech minutach regulaminowego czasu.

– Ten mecz do 60. minuty był słaby w naszym wykonaniu. Nie było nas. Potem się ruszyliśmy i ostatecznie odnieśliśmy zwycięstwo. Cieszy fakt, że dwóch napastników zdobyło bramki – podkreślił Papszun.

– Zagraliśmy gorzej niż przeciętnie. Przez godzinę nie istnieliśmy z przodu. Wyglądało to bardzo słabo z naszej strony. [...] Cieszę się, że Lechia nie stworzyła sobie żadnej dobrej sytuacji. Okej, oddali jeden bardzo dobry celny strzał, ale nie była to klarowna okazja – nadmienił 50-latek.

– Mój zespół wytrzymał ciśnienie do końca. Po raz drugi w tym sezonie przegrywaliśmy. Tym razem udało nam się odwrócić losy meczu – podsumował.

Dzięki trzeciemu zwycięstwu w tym sezonie Ekstraklasy przynajmniej do jutra Raków pozostanie na szczycie tabeli. Równocześnie to czwarty mecz z rzędu bez porażki.

W ostatnim tygodniu sierpnia poprzedzającym przerwę na okres reprezentacyjny mistrz Polski 2022/2023 zmierzy się przed własną publicznością z Piastem Gliwice.