Marek Papszun skreślił go z zaskoczenia. „Sytuacja, której się nie spodziewałem”

2024-10-27 11:03:04; Aktualizacja: 22 godziny temu
Marek Papszun skreślił go z zaskoczenia. „Sytuacja, której się nie spodziewałem” Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: 365dniopilce.pl

W Rakowie Częstochowa zmieniło się sporo po powrocie Marka Papszuna. Miejsce w pierwszym zespole stracił Łukasz Zwoliński, który postanowił dołączyć do Wisły Kraków. W rozmowie z portalem 365dniopilce.pl przyznał, że był zaskoczony postawą klubu spod Jasnej Góry.

Łukasz Zwoliński po solidnych sezonach w Lechii Gdańsk dostał możliwość na dołączenie do Rakowa Częstochowa, który chwilę wcześniej celebrował tytuł mistrza Polski. Drużyna przejęta przez Dawida Szwargę szykowała się do rywalizacji w europejskich pucharach. Potrzebowała zatem wzmocnień.

Przy Limanowskiego postawiono więc na doświadczenie Zwolińskiego, który zaliczył prawie 250 występów w Ekstraklasie.

Przygoda 31-latka pod Jasną Górą nie potrwała długo. Po sezonie, okraszonym ośmioma golami, został skreślony przez Marka Papszuna. Ceniony szkoleniowiec po powrocie dał do zrozumienia, że nie liczy na wychowanka Pogoni Szczecin, odsuwając go od pierwszego zespołu.

W końcu Zwoliński rozstał się definitywnie z „Medalikami”. Nie pozostał jednak na poziomie Ekstraklasy - zamiast tego wzmocnił pierwszoligową Wisłę Kraków. Po bardzo nieudanych początkach przy Reymonta zaczął w końcu grać na miarę oczekiwań.

Napastnik wrócił w rozmowie z portalem 365dniopilce.pl do rozstania z Rakowem. Przyznał otwarcie, że czuje ogromny niedosyt.

- To była sytuacja, której się nie spodziewałem. Jestem jednak takim człowiekiem, który się nie obraża czy doszukuje drugiego dna. Wziąłem się do roboty. Fakt, że trenowałem dwa razy dziennie w rezerwach, nie spowodował, że chciałem odpuścić. Odpuszczanie nie leży w moich charakterze - wyjaśnił 31-latek.

- Zagrałem 33% możliwych minut, miałem uraz, ale wypadłem bramkowo w Rakowie najlepiej – ex aequo z Ante Crnacem i Władysławem Koczerhinem. Czuję duży niedosyt jeśli chodzi o ten transfer. Dużą rolę w moich przenosinach odegrał trener Marek Papszun, który mnie namówił do tego, by pozostać w Polsce. Kończył mi się kontrakt w Lechii Gdańsk i jak już się zdecydowałem na przenosiny do Częstochowy, to trener Papszun rozstał się z klubem. Patrząc na moje liczby, szczególnie na samym początku w Rakowie, uważam, że zasłużyłem na trochę więcej minut i zaufania - dodał.

Cała rozmowa z Łukaszem Zwolińskim jest dostępna TUTAJ.