Mariusz Misiura po wpadce ze Zniczem Pruszków. „Jeżeli dzisiaj ktokolwiek chce krytykować drużynę, to ma do tego pełne prawo”
2025-04-29 10:02:55; Aktualizacja: 5 godzin temu
W poniedziałek Wisła Płock sensacyjnie przegrała u siebie 2:3 ze Zniczem Pruszków. Czy „Nafciarze” przekreśli sobie tym szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy? Głos na ten temat na pomeczowej konferencji prasowej zabrał ich szkoleniowiec, Mariusz Misiura.
Mariusz Misiura od tego sezonu odpowiada za wyniki Wisły Płock i za jej sterami spisuje się naprawdę dobrze - „Nafciarze” są w grze o awans do Ekstraklasy.
Szkoleniowiec miał nawet chrapkę na to, by wywalczyć go bezpośrednio, a poniedziałkowe starcie ze Zniczem Pruszków było idealną okazją, by przybliżyć się do tego celu - wobec remisu Termaliki z Wisłą Kraków, wygrana z niżej notowanym rywalem sprawiłaby, że podopieczni Misury do „Słoników” traciliby pięć punktów na cztery kolejki przed końcem sezonu.
Byli podopieczni Misiury (odpowiadał za wyniki Znicza w latach 2021-2024) nie wyświadczyli mu jednak przysługi - zespół, który plasuje się na dziesiątym miejscu w tabeli i właściwie o nic już w tym sezonie nie walczy, sensacyjnie wygrał na wyjeździe z „Nafciarzami” 3:2.Popularne
Ta wpadka zdaje się przekreślać szanse Wisły na wywalczenie bezpośredniego awansu. Oto, jak na pomeczowej konferencji prasowej wypowiedział się 43-letni szkoleniowiec.
- Zdaję sobie sprawę co znaczy ten wynik, patrząc na dynamikę ligi, na to, jaka przewaga punktowa jest między pierwszym dwójką, a pozostałymi zespołami. Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj zawiedliśmy bardzo dużą liczbę osób i zawiedliśmy też samych siebie. Ale jedno, co mogę już dzisiaj powiedzieć, to że ten sezon się jeszcze nie skończył i Wisła Płock, i my wszyscy nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Jeżeli dzisiaj ktokolwiek chce krytykować drużynę, to ma do tego pełne prawo, tylko zostawmy piłkarzy w spokoju, a skupmy się, nie wiem, na sztabie, na planie meczowym na takich rzeczach. W jakiś sposób zróbmy do końca sezonu wszystko, co w naszej mocy. I tutaj dziękuję bardzo naszym kibicom, którzy za bramką nas dopingują, którzy po meczu powiedzieli, że dalej wszyscy jedziemy razem na jednym wózku i jedziemy do Krakowa po zwycięstwo, dalej wierzymy. Ja wierzę, drużyna wierzę, że wierzy. Czujemy ogromny niedosyt i żal za to, co się dzisiaj wydarzyło, ale taki jest sport. Taki jest sport, że każdy chyba takie momenty w życiu częściej czy rzadziej przeżywa. My dzisiaj tego doświadczyliśmy i teraz, tak jak już powiedziałem kilkakrotnie, kluczem jest, żebyśmy byli dalej razem, a nie żeby nastąpił jakiś rozłam, bo ta sytuacja na dzień dzisiejszy w tabeli nie jest tragiczna, więc idziemy dalej - mówił Misiura.