Mauricio Pochettino zapowiada następne transfery Chelsea

385 milionów euro wydane w letnim oknie transferowym nie wystarcza na kompletne wzmocnienia kadrowe. Przekonał się o tym Mauricio Pochettino, zapowiadając ciąg dalszy ściągania nowych nabytków do Chelsea.

Choć „The Blues” obiecująco zainaugurowali sezon od dobrego meczu 1:1 z Liverpoolem na Stamford, tydzień później zaliczyli dużą wpadkę z West Hamem United. W derbach Londynu przegrali 1:3 i po dwóch kolejkach dysponują zaledwie jednym zdobytym punktem.

Chelsea to od trzech okienek nieustający plac budowy z różnymi „brygadzistami”: Thomasem Tuchelem, Grahamem Potterem, a obecnie Pochettino. Todd Boehly bez wahania zainwestował w infrastrukturę drużyny niespełna MILIARD euro, odzyskując przy tym z niechcianych graczy ponad 300 milionów.

Torby z zakupami wciąż nie zostały wyniesione ze sklepu, co sygnalizuje menedżer sześciokrotnego mistrza Anglii. Na niespełna dwa tygodnie przed Deadline Day powinniśmy stać się świadkami przybycia na Stamford Bridge przynajmniej jednego gracza linii ataku.

– Znajdujemy się w trudnej sytuacji, ponieważ mieliśmy dwóch napastników w postaci Nkunku i Broji, ale leczą kontuzje. Nie jest łatwo w tym momencie znaleźć kogoś o odpowiednim profilu. Pracujemy nad tym. Chcemy zobaczyć, czy uda nam się dodać paru piłkarzy w tym obszarze – oznajmił Argentyńczyk.

– Klub cały czas pracuje bardzo ciężko, żeby wzmocnić skład o kolejnych zawodników. Jeśli jednak nic więcej się już nie wydarzy, będziemy musieli poczekać na powrót kontuzjowanych graczy i liczyć na pomoc Burstowa.

– Głównym problemem nie jest z kolei fakt, że potrzebujemy kolejnego napastnika. Musimy po prostu być bardziej kliniczni po wykreowanych sytuacjach – podsumował.

Chelsea przywitała już tego lata debiutującego w kiepskim stylu z ławki najdroższego piłkarza w historii Premier League Moisésa Caicedo, wspomnianego przez taktyka Nkunku, a także Roméo Lavię, Axela Disasiego, Nicolasa Jacksona, Lesleya Ugochukwu, Roberta Sáncheza i Ángelo.