Kiedy świat zaczął toczyć nierówną walkę z koronawirusem, Królewski Holenderski Związek Piłkarski postanowił zakończyć zmagania piłkarskie, co wynikało bezpośrednio z zakazu organizowania imprez masowych do 1 września. W efekcie nie przyznano tytułu mistrzowskiego żadnej z ekip, ale także nikt nie spadł z Eredivisie.
Teraz, kiedy w Holandii odnotowuje się znaczy spadek zachorowań, premier Mark Rutte ogłosił, że jesienią kibice będą mogli wrócić na stadiony (w liczbie około 1/3 pojemności obiektu), pod warunkiem przestrzegania obostrzeń. Do takowych należy obowiązek zachowania bezpiecznej, półtorametrowej odległości i… zakaz dopingowania.
Co to oznacza w praktyce? Fani, którzy zjawią się na obiekcie piłkarskim, nie mogą śpiewać ani krzyczeć. Jeśli złamią ten zakaz, premier Holandii zapowiada, że stadiony ponownie zostaną zamknięte, wskazując na przypadek zachorowań w Bergamo po meczu tamtejszej Atalanty z Valencią.
Pierwszym meczem, w którym mają zostać przetestowane powyższe wytyczne, będzie starcie reprezentacji „Oranje” z Polską. Jak pamiętamy, pojedynek w ramach Ligi Narodów odbędzie się już czwartego września na Johan Cruyff ArenA w Amsterdamie. Trzy dni później Holendrzy zmierzą się z Włochami. Z kolei 11 września, zgodnie z terminarzem, wystartuje Eredivisie.