Ostatnimi czasy ze zgrupowania „Trójkolorowych” docierają niejednoznaczne sygnały. Podobno 26-letni Pavard nie cieszy się przychylnością najbardziej wpływowych na grę zawodników. Prawy obrońca zaszczycił swoją obecnością na katarskiej murawie tylko raz, podczas pierwszego meczu fazy grupowej z Australią.
Później na pojedynek z Danią i Tunezją selekcjoner Didier Deschamps posadził piłkarza na ławce rezerwowych. W ostatnim przypadku opiekun kadry tłumaczył swoją decyzję tym, że jego podopieczny nie znajdował się w stanie gotowości, choć między wierszami można doszukiwać się różnych interpretacji.
– Tak postanowiłem i nie będę wchodził w szczegóły. Odbyłem z nim parę rozmów. Nie znajdował się w odpowiedniej dyspozycji. Zapytacie mnie: „kwestia fizyczności czy mentalność”? Oczywiście, pierwszy mecz mu nie pomógł. Dlatego dokonałem innego wyboru – wyjaśnił trener.
Z Duńczykami na boku defensywy wystąpił Jules Koundé, zaś z Tunezją szansę otrzymał Axel Disasi.
Pavard, według francuskiej gazety, miał otrzymać porcję cierpkich słów w sprawie niezbyt udanego występu z „Kangurami”. To właśnie tego piłkarza obarcza się winą za stratę pierwszego gola w meczu za nieprzypilnowanie wchodzącego w pole karne Craiga Goodwina, choć ostatecznie obrońcy tytułu mistrza świata wygrali aż 4:1.
Już wcześniej zarzuty co do nieodpowiedniej formy sportowej miała przedstawiać większość zawodników. Jednocześnie jednak nie brakowało postaci, które unosiły na duchu byłego gracza VfB Stuttgart i Lille OSC.
„L'Équipe” wskazuje, że w grupie „za” Pavardem wstawiają się Olivier Giroud czy Hugo Lloris. Wszystko po to, aby zapobiec toksycznej atmosferze w szatni.
Czy trwająca już od dłuższego czasu utarczka będzie miała jakikolwiek wpływ na dyspozycję Francji w spotkaniu 1/8 finału z Polską? O tym przekonamy się już w najbliższą niedzielę o godzinie 16:00.