Najpierw bojkot treningów, później horror w przestworzach. Gambia z przymusowym wstrzymaniem lotu na Puchar Narodów Afryki

Turniej o miano najlepszej drużyny w Afryce nie może obejść się bez skandalu związanego z walką o pieniądze od poszczególnych zespołów od rodzimej federacji za uzyskany awans na imprezę czy premie związane z udziałem w niej.

W tym aspekcie jako pierwsi przed szereg wyszli piłkarze Gambii, którzy odmówili udziału w treningach na zgrupowaniu oraz zagrozili bojkotem wylotu na mistrzostwa do Wybrzeża Kości Słoniowej, jeżeli nie otrzymają 15 tysięcy dolarów premii na głowę za wywalczone bilety na Puchar Narodów Afryki.

Dużo na to wskazywało, że ten problem udało się rozwiązać, ponieważ „Skorpiony” pojawiły się w komplecie na lotnisku w Bandżulu, z którego mieli polecieć na turniej rozpoczynający się 13 stycznia.

Niestety Gambijczykom nie było dane dotrzeć na miejsce, ponieważ po kilku minutach lotu doszło na pokładzie do mrożących krew w żyłach scen, kiedy to członkowie zespołu zaczęli czuć się słabo. Niektórzy z nich nawet zemdleli. Było to efektem nagłego spadku poziomu tlenu na pokładzie, co zmusiło pilota do natychmiastowego powrotu na lotnisko.

„Sytuacja była przerażająca, wszyscy wpadliśmy w panikę, gdy zaczęliśmy mdleć, ale dzięki Bogu nie byliśmy zbyt daleko od Gambii, ponieważ lecieliśmy około 15–20 minut. Pilot szybko zawrócił na lotnisku w Bandżulu, gdzie bezpiecznie wylądowaliśmy, choć należy zaznaczyć, że dwóch naszych zawodników jest w szoku i może nie podróżować z nami jutro, kiedy wznowimy lot do Wybrzeża Kości Słoniowej” - poinformował jeden z członków delegacji „Skorpionów”.

Nazwiska piłkarzy, których najbardziej dotknęły wydarzenia w przestworzach, nie zostały ujawnione, ale możemy spodziewać się tego, że do czwartku otrząsną się z szoku i wsiądą do samolotu.

Gambia swój udział w Pucharze Narodów Afryki zainauguruje 15 stycznia od meczu z Senegalem. Później czekają ją potyczki grupowe z Gwineą oraz Kamerunem.