Nie tylko Jagiellonia Białystok. Te dwa kluby Ekstraklasy chciały Dominika Marczuka

2024-12-17 12:13:14; Aktualizacja: 1 miesiąc temu
Nie tylko Jagiellonia Białystok. Te dwa kluby Ekstraklasy chciały Dominika Marczuka Fot. Ivar Olsen / PressFocus
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Tomasz Ćwiąkała [YouTube]

Jagiellonia Białystok latem otrzymała solidny zastrzyk gotówki z tytułu sprzedaży Dominika Marczuka. 21-latek rok wcześniej trafił na Podlasie za nieporównywalnie mniejszą kwotę, choć miał wtedy też dwie inne propozycje z Ekstraklasy. O nich piłkarz Realu Salt Lake opowiedział w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą na YouTubie.

Dominik Marczuk swoją karierę rozwinął w zawrotnym tempie. Latem ubiegłego roku zamienił pierwszoligową Stal Rzeszów na Jagiellonię Białystok, z którą następnie sięgnął po historyczne mistrzostwo Polski.

Do tego sukcesu dołożył ogromną cegiełkę w postaci sześciu ligowych trafień oraz trzynastu asyst. Nic więc dziwnego, że w trakcie minionego okna transferowego odezwało się sporo nowych klubów.

Zainteresowanie napływało między innymi z Włoch, lecz ostatecznie Marczuk przystał na propozycję wystosowaną przez amerykański Real Salt Lake. Przedstawiciel Major League Soccer zapłacił wówczas kwotę opiewającą na 1,5 miliona euro i tym oto sposobem przeprowadzka doszła do skutku.

Jagiellonia straciła więc swojego podstawowego zawodnika, ale jednocześnie zarobiła sporo pieniędzy, bowiem rok wcześniej pozyskała go ze Stali za około 20 tysięcy złotych. Wtedy również wygrała rywalizację o podpis z dwoma innymi klubami z Ekstraklasy, o których piłkarz opowiedział w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą na YouTubie.

Mowa o Radomiaku Radom oraz Widzewie Łódź. Uargumentował on także podjętą w tamtym momencie decyzję.

- Były trzy konkretne oferty, z Radomiaka Radom, Widzewa Łódź i Jagiellonii Białystok. Wtedy w Widzewie był trener Janusz Niedźwiedź i chciał mnie bardzo - powiedział.

- Patrząc na to, jak grali w poprzednim sezonie, gdzie ja jeszcze w następnym przyszedłem, to walczyli o życie i ta Jagiellonia była jakby trochę klubem, który gdzieś tam bił się bardziej o utrzymanie niż o potencjalne puchary, czy w ogóle top pięć. Bardzo dużo rozmawiałem z dyrektorem Łukaszem Masłowskim. Wtedy jeszcze się nie znaliśmy. On dzwonił do mnie, dzwonił też do agencji i widać było, że najbardziej chcą mnie z pozostałych drużyn i że są najbardziej zdeterminowani - podsumował.