Nieoczekiwany zwrot akcji. Zablokowano przejęcie holenderskiego klubu przez City Football Group

NAC Breda nie zostanie własnością międzynarodowego holdingu, City Football Group. Inwestorzy z Abu Zabi muszą obejść się smakiem po tym, jak kibice i działacze zaczęli masowo protestować przeciwko przejęciu klubu.

Właściciele Manchesteru City pod koniec marca przystąpili do ofensywy, mającej na celu wchłonięcie w swoje struktury holenderskiego NAC Breda. Transakcja, która miała ostatecznie kosztować siedem milionów euro, została w pełni zaakceptowana przez największego udziałowca drużyny, Wima van Aalsta. Odmienny stosunek do tej sprawy mieli jednak inni działacze i kibice, którzy skutecznie zablokowali całą operację.

Van Aalstan był osobą, która od samego początku wykazywała największe poparcie dla oferty arabskiego holdingu. Chcąc przekonać pozostałych udziałowców i działaczy, postanowił napisać do nich listy, mające wskazać korzyści, które wiążą się z przejęciem przez City Football Group ich klubu.

Ostatnim aktem perswazyjnym było zwołanie spotkania, podczas którego przemowę wygłosił były trener ,,Perły Południa”, Robert Maaskant. Działania te okazały się bezowocne.

Kibice drużyny z Rat Verlegh Stadion nie siedzieli w tym czasie bezczynnie. Liczne protesty, blokowanie stadionu czy banery krytykujące Van Aalstana i inwestorów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich stały się od kilku tygodni częstym widokiem w mieście. Wraz z kibicami swoje negatywne, wobec przejęcia klubu, zdanie wyrażało także kilku ważnych pracowników klubowych.

W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy Van Aalstan zawarł już umowę z trzema potencjalnymi kupcami klubu. Przed ofertą City Football Group o kupno udziałów starała się amerykańska spółka, Global Football Corporation, następnie zaakceptowana została oferta lokalnej firmy budowlanej, Vrolijk. Wszystkie oferty zostały ostatecznie odrzucone.

Na ten moment za finanse klubu będzie odpowiadał utworzony niedawno kolektyw lokalnych przedsiębiorców. Nie zapowiada się jednak, żeby skomplikowana sytuacja klubu z Bredy została niedługo rozwiązana. Rozłam między działaczami powoduje na razie same zgrzyty, które nie pozwalają na dopięcie jakichkolwiek umów.

To wszystko może zdecydowanie negatywnie wpłynąć na samych zawodników, którzy w dalszym ciągu mają szansę na udział w play-offach o awans do Eredivisie. Na ten moment podopieczni Edwina de Graafa plasują się na ósmym, gwarantującym baraże, miejscu w tabeli drugiej ligi holenderskiej.