Niepokojące wieści. Reprezentant Polski nie trenował z drużyną

2024-03-23 20:46:44; Aktualizacja: 7 miesięcy temu
Niepokojące wieści. Reprezentant Polski nie trenował z drużyną Fot. Fotopyk
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: X [Hubert Bugaj]

Przemysław Frankowski, który podczas barażowego meczu z Estonią nabawił się urazu, nie wziął udziału w sobotnim treningu z resztą drużyny. Zamiast tego trenował we własnym zakresie.

Reprezentacja Polski w półfinale baraży bezproblemowo pokonała Estonię 5:1, a wynik tego meczu w 22. minucie otworzył Przemysław Frankowski.

28-latek nie wyszedł jednak na drugą połowę spotkania, a wszystko to przez uraz mięśniowy, który z powodu mocnego bólu nie pozwolił mu kontynuować gry.

Jego miejsce w przerwie spotkania zajął Matty Cash, lecz pech chciał, że on również doznał kontuzji, przez którą będzie zmuszony do absencji przez około trzy tygodnie.

Po końcowym gwizdku głos w sprawie urazu Frankowskiego zabrał lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski, dodając, że sztab medyczny postara się doprowadzić go do pełni sił jeszcze przed finałem baraży, w którym zmierzymy się z Walią.

- Przemek Frankowski doznał silnego stłuczenia mięśnia czworogłowego uda. Uraz jest bardzo bolesny, lecz istnieje duża szansa, iż uda się doprowadzić go do pełnej zdolności do gry. Przemek zostaje z nami i wdrażamy proces leczenia - oznajmił.

Na ten moment występ Frankowskiego w finale baraży z reprezentacją Walii wciąż stoi pod znakiem zapytania. 28-latek nie wziął udziału w sobotniej sesji treningowej z resztą zespołu, a zamiast tego pracował indywidualnie.

Co prawda czasu jest coraz mniej, lecz nie jest to jednak wyrocznia, która zakłada, że nie zobaczymy go w finałowym meczu z Walią, dlatego też lepiej wstrzymać się ze wszelkimi przypuszczeniami.

Warto również dodać, że z powodu urazów Frankowskiego oraz Casha w kadrze doszło do pewnych zmian. Absolutny debiutant polskiej reprezentacji Dominik Marczuk został przesunięty do drużyny U-21, a w jego miejsce Michał Probierz powołał dużo bardziej doświadczonego Pawła Wszołka.