Niesforny kibic Evertonu przemówił: Jest mi wstyd, ale...
2017-10-22 10:52:15; Aktualizacja: 7 lat temuFan Evertonu, który z dzieckiem na rękach zaatakował bramkarza Lyonu Anthony'ego Lopesa, wypowiedział się na temat feralnego zajścia.
Lyon wygrał w czwartek na Goodison Park 2:1, ale spotkanie zostanie zapamiętane ze względu na nieprzyjemne wydarzenia z 64. minuty meczu. Piłkarze obu drużyn wdali się w szamotaninę, a emocji nie wytrzymał jeden z kibiców gospodarzy. Mimo iż miał on dziecko na rękach, podszedł jak najbliżej zawodników i uderzył golkipera „Les Gones” Anthony'ego Lopesa. Sprawą zajmuje się już UEFA oraz policja, a „The Toffees” nałożyli na kibica zakaz stadionowy. Teraz głos zabrał główny zainteresowany.
- Jest mi wstyd z powodu tego, co zrobiłem. Teraz już zdaję sobie z tego sprawę. Nie jestem p********* idiotą - stwierdził kibic w rozmowie z „Sunday People”. Jego dane nie zostały upublicznione, ponieważ chciał zachować anonimowość.
Mimo iż sam wdał się w bójkę, fan nie ukrywa rozczarowania postawą samych piłkarzy.Popularne
- To oni powinni świecić przykładem jako profesjonalni sportowcy.
- Postawiłem siebie i mojego syna w niebezpiecznej sytuacji nie koncentrując się na piłce, a nakręcając się wraz z innymi fanami. Zanim się zorientowałem, byłem już za bramką, która powinna być zamknięta. Everton powinien zachować wszelkie środki bezpieczeństwa. Wiedziałem, że stawiam się w niebezpiecznej pozycji. To nie było zamierzone, ale byłem zbyt skupiony na krzyczeniu na piłkarzy, którzy zachowywali się jak ś******.
- Zanim się zorientowałem, znalazłem się w sercu wydarzeń, pomyślałem: „co tu się dzieje do cholery”, teraz wygląda to jak wygląda.
Choć kibic przyznaje się do błędu, nie ukrywa, że czuje się jak kozioł ofiarny.
- Cantona niegdyś zbiegł z boiska, kopnął kibica w stylu kung fu w klatkę piersiową, a nagle ja jestem najgorszą rzeczą, która spotkała futbol. Sami siebie oszukują? Nie wygląda to najlepiej na wideo, ale ja wiem, co się wydarzyło i co zamierzałem zrobić. Właśnie dlatego czuję się pokrzywdzony.
Kibic przyznał jeszcze, że Everton nie kontaktował się z nim w sprawie zakazu stadionowego, ale nie zamierza on składać apelacji. Z kolei policja z Liverpoolu wyjawiła, że fan sam zgłosił się na posterunek, by złożyć zeznania.
Nagranie z feralnego zajścia oraz więcej informacji na temat zakazu dla kibica można znaleźć TUTAJ.