Paweł Wszołek o niepodyktowanym rzucie karnym. „Położył nogę na mojej nodze”

2025-02-27 08:41:52; Aktualizacja: 4 godziny temu
Paweł Wszołek o niepodyktowanym rzucie karnym. „Położył nogę na mojej nodze” Fot. Mateusz Sobczak / Pressfocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: TVP Sport

Legia Warszawa pokonała w ćwierćfinale Pucharu Polski Jagiellonię Białystok. Kurz po środowym starciu długo nie opadnie. Wszystko z powodu sytuacji z 74. minuty, gdy w polu karnym po kontakcie z Pawłem Wszołkiem upadł Oskar Pietuszewski. Zdaniem gracza stołecznych sędzia podjął słuszną decyzję.

Legia nie rozpoczęła środowego spotkania najlepiej. W 10. minucie trafiła do siatki, ale po analizie sędzia dopatrzył się spalonego. Dwadzieścia minut później prawidłowego gola zdobył Jarosław Kubicki.

Warszawska ekipa w drugiej połowie prezentowała się znacznie lepiej, dzięki czemu szybko doprowadziła do wyrównania. Sukces zapewniły jej dwa gole Ryōyi Morishity. Wcześniej jednak doszło do sporej kontrowersji.

W 74. minucie w polu karnym stołecznych upadł Oskar Pietuszewski. Początkowo sędzia Piotr Lasyk wskazał na jedenasty metr, lecz Szymon Marciniak zasiadający na wozie VAR przywołał go do monitora. Po oględzinach arbiter główny anulował swoją decyzję. 

Wspomniana sytuacja stała się tematem wielu dyskusji. Po ostatnim gwizdku skomentował ją Paweł Wszołek, a więc uczestnik całego zdarzenia.

- Szczerze mówiąc, zająłem pozycję, nie zrobiłem żadnego ruchu w stronę zawodnika. Zawodnik dziabnął piłkę, a później położył nogę na mojej nodze. Byłem pewny w 100 procentach, później sędzia Szymon Marciniak po analizie to zobaczył. Cieszę się, że sędziowie podeszli tak do tej sytuacji. Ta kontrowersja mogła zepsuć ten mecz. Nie było karnego i koniec końców było to potwierdzone. Wygraliśmy - wyjaśnił wahadłowy „Wojskowych”.

- Cieszy nasze zwycięstwo, uważam, że na nie zasłużyliśmy. Od początku meczu dominowaliśmy, mieliśmy sytuacje. Można powiedzieć, że Jagiellonia zdobyła bramkę w takim momencie, kiedy wydawało się, że my zaraz ją zdobędziemy. Wygraliśmy 3:1, zasłużenie. Dziękujemy naszym kibicom za wsparcie, za wiarę, bo w ostatnich meczach ligowych, szczególnie wyjazdowych, zawiedliśmy ich i samych siebie. Znamy swoją jakość, wiemy, na co nas stać. Mogliśmy nadgonić czołówkę, no ale nic. W środę był jeden z finałów, które pozostały do końca sezonu - dodał.