Doświadczony bramkarz poinformował przed kilkoma miesiącami, że po zakończeniu obecnych rozgrywek zawiesi definitywnie korki na kołku.
Los sprawił, że były reprezentant Czech stanął przed olbrzymią szansą pożegnania się z zawodowym uprawieniem piłki nożnej jako zdobywca Ligi Europy, aby jednak tak się stało musiał wraz z „Kanonierami” pokonać w wielkim finale swój były zespół - Chelsea, w którym odnosił największe sukcesy w klubowej karierze.
Niestety 37-letniemu golkiperowi nie udało się poprowadzić Arsenalu do zwycięstwa, które zagwarantowałoby drużynie awans do kolejnej edycji fazy grupowej Ligi Mistrzów. Popularne
Petr Čech pomimo bolesnej porażki aż 1:4 stwierdził, że jest szczęśliwy z faktu, że dostąpił zaszczytu występu w tym spotkaniu w barwach londyńskiego klubu.
- Jestem dumny z siebie oraz z drogi jaką przebyłem, aby zagrać swój ostatni mecz w karierze w takim finale, w którym nie brakowało dużej presji i spekulacji. Musiałem w nim wystąpić i muszę powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy i nie mogę patrzeć wstecz z żalem, z wyjątkiem tego, że przez cały rok pracowaliśmy tak ciężko, a teraz kończymy z niczym. Łatwo jest oczywiście powiedzieć, że kończymy sezon z pustymi rękami, ale mogę zapewnić wszystkich, że wykonana przez nas praca oznacza, że zespół wróci znacznie mocniej w nadchodzących rozgrywkach - powiedział doświadczony bramkarz.
Czech nie zdecydował się jeszcze zdradzić swoich najbliższych planów na przyszłości. W mediach spekuluje się jednak, że może wkrótce rozpocząć pracę właśnie w Chelsea, gdzie miałby objąć funkcję dyrektora sportowego.
- Ciągle powtarzałem, że chciałem podnieść trofeum i potem nad wszystkim się zastanowić. Na teraz do 30 czerwca jestem zawodnikiem Arsenalu - dodał 37-latek.