PNA 2013: Grupa D. WKS - Tunezja 3:0, Algieria - Togo 0:2. (Znów) świetny Gervinho, Algieria za burtą, bramka do wymiany

PNA 2013: Grupa D. WKS - Tunezja 3:0, Algieria - Togo 0:2. (Znów) świetny Gervinho, Algieria za burtą, bramka do wymiany fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka
Źródło: Transfery.info

Choć Puchar Narodów Afryki nie porwał jak wczoraj, to jednak zapewnił dawkę atrakcji, która była warta wybrania tych dwóch spotkań w sobotnie popołudnie.

Mecz Wybrzeża Kości Słoniowej z Tunezją momentami był naprawdę dobry i gdyby nie to, że innymi momentami były długie chwile przestoju i "walki w środku boiska" (gdy słyszymy to określenie odnośnie jakiegoś meczu, to już wiemy, że w razie poszukiwania lekarstwa na bezsenność warto będzie spróbować znaleźć spotkanie w całości gdzieś w zakamarkach Internetu). 

Warto jednak było usiąść przed telewizorem, a kibice mający na stadion niedaleko pewnie takiego zagospodarowania sobie soboty nie pożałowali, szczególnie ze względu na to, że tercetowi ofensywnemu "Słoni" chciało się chcieć. Gervinho znów rozrywał obronę rywali raz za razem, a do spółki z Salomonem Kalou pokazali, że to Algieria nie miała pomysłu na rozmontowanie defensywy "Orłów Kartaginy" pozwalające na wbicie piłki do bramki, a nie Tunezja tak mocną obronę.
 
Dodatkowo, Lacina Traore na szpicy był strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że w każdym pojedynku o górną piłkę był forowany przez swoje 203 cm wzrostu, to jeszcze pokazał, że długie nogi nie muszą oznaczać średniej techniki. Dowód? Genialne podanie piętą do Gervinho (znów najlepszy na boisku) przy pierwszej bramce.
 
Od momentu zdobycia gola, Wybrzeże Kości Słoniowej lekko osiadło na laurach i dopiero w 85. minucie, kiedy kiks Romarica mógł skończyć się bramką Sabera Khelify. Ten jednak, mając piłkę meczową na nodze, trafił prosto w Boubacara Barryego. To rozjuszyło "Słonie", które wyprowadziły dwa szybkie ciosy.
 
87. minuta - Max Gradel na szesnasty metr do Yaya Toure. Precyzyjny strzał i 2:0. Tunezyjczycy już po tym prawym prostym słaniali się na nogach. Drogba i koledzy poczuli jednak krew i zdecydowali się wykończyć rywali przed czasem. Nie minęły trzy minuty, Gervinho do Ya Konana - 3:0. Po tej bramce niby podopieczni Hatema Trabelsiego jeszcze próbowali, niby mieli ze dwie okazje (mniej więcej tyle samo mieli przez resztę meczu), ale nie byli w stanie już niczego zmienić. Nawet piekielnie utalentowanemu Msakniemu nie udało się strzelić tak dobrze, jak w meczu z Algierią. A sytuację miał ku temu identyczną w niemal stu procentach.
 
WKS - Tunezja
[Gervinho (21.), Y. Toure (87.), Ya Konan (90.)]
 
WKS: Barry - Eboue, Zokora, Bamba, Tiene - Y. Toure, Tiote, Romaric - Kalou, L. Traore, Gervinho
Tunezja: Ben Cherifa - Boussaidi, Ifa, Abdennour, Chammam - Traoui, Mouelhi, Hammami - Khalifa, Ben Youssef, Msakni
 
 
Na Royal Bafokeng Stadium sympatycy afrykańskiego futbolu spodziewali się prawdziwego widowiska pomiędzy Algierią a Togo, bowiem na murawie można było oglądać najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy Czarnego Kontynentu. Emmanuel Adebayor, Sofiane Feghouli czy Djamel Mesbah mieli zadbać o to, aby kibice nie nudzili się podczas doglądania boiskowej rywalizacji. Jak się okazało, nie tylko piłkarze zadbali o odpowiedni stopień emocji. Niecodzienne problemy techniczne dostarczyły także organizatorom kilku zagwozdek. Pojedynek kończący drugą serię spotkań był jednocześnie meczem o życie dla obu ekip.
 
Choć boiskowe poczynania obu drużyn cechowały się mnóstwem niedokładnych podań i sztampowymi akcjami, to lepiej w decydujące starcie weszły "Lisy Pustyni". Algierczycy nadzwyczaj często gościli pod bramką rywali, jednak optyczna przewaga nie przekładała się na bezpośrednie zagrożenie dla bramkarza Togijczyków. Kossi Agassa i reszta defensorów płynnie przerywała ataki oponentów. Zazwyczaj Feghouli i spółka szukali swoich szans przy stałych fragmentach gry i akcjach oskrzydlających, jednak bezskutecznie.
 
Podopieczni Didiera Sixa potwierdzili znaną tezę - nie liczy się ilość, ale jakość. Szybki kontratak na kwadrans przed końcem pierwszej części gry wystarczył, by oszukać zdezorientowanych obrońców "Lisów Pustyni". Adebayor strącił futbolówkę do Ayite, który natychmiast odegrał ją, wypuszczają napastnika Tottenhamu oko w oko z bramkarzem. Doświadczony snajper posłał piłkę do siatki, udowadniając, że gole można zdobywać nawet najprostszymi sposobami.
 
Obraz gry nie uległ zmianie. Starania Algierczyków były godne pochwały, ale brakowało pomysłu na minięcie zespolonych zasieków obronnych "Jastrzębi". Jedyną klarowną okazję miał Islam Slimani, lecz instynktowną interwencją swój zespół uratował Agassa.
 
Druga odsłona przyniosła nam jeszcze więcej szans podopiecznych Vahida Halilhodžicia. Strzały z dystansu, dorzutki w pole karny, multum rzutów rożnych. Żaden z testowanych sposobów nie okazał się skuteczny na wstrzelenie piłki do siatki Togijczyków. Za to w przypływie ferworu walki do siatki wpadł... Guedioura. Niby nic specjalnego, ale Algierczyk poprzez mocne naciągnięcie siatki, uszkodził słupek. Arbiter był zmuszony do wstrzymania gry. Delegaci techniczni przez kilka minut męczyli się z doprowadzeniem skrzywionego słupka do właściwego stanu. Kilka osób demontowało bramkę, a później wstawiało ją na nowo, aż po dłuższej przerwie rozwiązano problem. Całe zajście miało miejsce cztery minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. Arbiter do całej kontrowersji dołożył przysłowiowe trzy grosze, ponieważ doliczał aż 13 (sic!) minut.
 
Czas miał działać na korzyść Algierczyków, ale jak mawia klasyk - niewykorzystane okazje się mszczą. Szybki kontratak wykorzystał Dave Wome, podwyższając prowadzenie swojej drużyny pewnym strzałem po ziemi. Doświadczenie Adebayora było kluczowe w końcowych momentach meczu. Pomagał w obronie przy stałych fragmentach i zarażał partnerów pewnością siebie. Kiedy tylko była okazja, Togijczycy utrzymywali się długo przy piłce, aż wreszcie dobili rywala.
 
Spotkanie pełne paradoksów! Dwa celne strzały piłkarzy w żółtych koszulkach dały zwycięstwo. Algierczycy próbowali kilkunastokrotnie, jednak nic nie przyniosło oczekiwanego skutku. Brak wizji taktycznej powoduje, że "Lisy Pustyni" niespodziewanie żegnają się z afrykańskim turniejem. Togo w ekonomicznym stylu przedłużyło swoje nadzieje na awans do fazy pucharowej. Pojedynek trzymał w napięciu, choć więcej było ambicji i pozytywnej sielanki na trybunach, niż klasowych umiejętności piłkarskich. Taki jednak urok Pucharu Narodów Afryki.
 
Algieria - Togo 0:2
[Adebayor (32.), Wome (90+10.)]
 
Algieria: M'Bohli - Mostefa, Belkalem, Halliche, Mesbah - Lacen (Bouazza 83.), Guedioura - Kadir (Bezzaz 65.), Feghouli, Slimani (Aoudia 75.) - Soudani
Togo: Agassa - Nibombe, Akakpo, Mamah, Djene - Gakpe (Mani 74.), Amewou, Salifou (Wome 57.), Romao, Ayite (Bossou 90.) - Adebayor
 
 
Szymon Podstufka / Dominik Piechota

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] „Zapomnij”. Jarosław Królewski z jasną deklaracją w sprawie trenera Wisły Kraków „Zapomnij”. Jarosław Królewski z jasną deklaracją w sprawie trenera Wisły Kraków Wojciech Kowalczyk „kąsa” właściciela Rakowa Częstochowa Wojciech Kowalczyk „kąsa” właściciela Rakowa Częstochowa „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 Bernardo Silva chce hitowego transferu Bernardo Silva chce hitowego transferu Xavi rozmawia z nowym klubem Xavi rozmawia z nowym klubem Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy