Pojedynek symboli wiosennej chimeryczności na remis. Cracovia urywa punkt w Gliwicach

2016-04-16 22:43:15; Aktualizacja: 8 lat temu
Pojedynek symboli wiosennej chimeryczności na remis. Cracovia urywa punkt w Gliwicach Fot. Transfery.info
Źródło: transfery.info

Hit kolejki dla znawców może i nie powalił na kolana, ale na pewno też nie zawiódł. Przy Okrzei rywalizacja Piasta z Cracovią zakończyła się podziałem punktów.

Liderzy niechlubnej klasyfikacji

Cracovia znajdowała się ostatnio w sporym dołku i przyjeżdżała do Gliwic w bojowych nastrojach, by w końcu przypomnieć tym wątpiącym, że jest to zespół, który bardzo dobrze umie grać w piłkę. Może nie barierą, ale na pewno wymagającą przeszkodą w zrealizowaniu tego celu była bardzo okrojona kadra. Niby Jacek Zieliński miał do dyspozycji większą ilość zawodników niż tydzień temu we Wrocławiu, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że solidnie poobijany został w tamtym meczu grający dzisiaj od pierwszych minut Bejan, z powodu kartek wypadł Polczak, a Deleu i Wójcicki dopiero co wrócili do treningów.

Zdecydowanie większe pole manewru przed pierwszym gwizdkiem sędziego miał Radoslav Latal. Czeski trener zwykle przynudza w wywiadach czy też na konferencjach prasowych, ale zupełnie inne jest jego podejście do taktyki i rotacji, które nie ma absolutnie nic wspólnego z monotonią. Nie inaczej było i tym razem. W wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla Moskwika, a na ławce rezerwowych usiedli m.in. Zivec, Barisic czy Badia. Pomimo tego, że Piast w tym sezonie zaprezentował już niezliczoną ilość odmiennych ustawień, to ciekawostką jest fakt, że w obecnych rozgrywkach tylko 19 zawodników reprezentowało barwy gliwickiego klubu. Jest to drugi najgorszy wynik w Ekstraklasie, a marniejsza pod tym względem jest tylko… Cracovia.

Jaki tu spokój...

Rozpoczęcie meczu poprzedziła minuta ciszy ku czci Przemysława Wawocznego, kibica Piasta, który zmarł w ostatnich dniach. Nie był to jedyny smutny i refleksyjny moment tego wieczoru na stadionie. Rywalizacja dwóch, jeszcze jesienią, najlepiej i najatrakcyjniej grających jesienią przyciągnęła na trybuny zaledwie 5644 kibiców. Jeśli dodamy do tego, że mecz odbywał się w prime time'ie, a nie – przykładowo – w poniedziałek o 18 lub to, że w tym niemal 200-tysięcznym mieście nie ma zbyt wielu lepszych atrakcji niż pójście na mecz drużyny, która właśnie wkracza w decydującą walkę, mogącą się zakończyć największym sukcesem w całej historii klubu, to właśnie uzmysłowimy sobie jak bardzo słodko-gorzka jest gliwicka rzeczywistość.

Sam mecz jednak przynajmniej z początku, nie porywał. W konstruowaniu ataków obu drużyn dużą rolę odgrywali lewi obrońcy. Zarówno Jaroszyński, jak i Mraz nieraz pokazali już, że należą do absolutnego ligowego topu na tej pozycji i widać było to w początkowych fazach spotkania. Już w ósmej minucie, po dośrodkowaniu tego drugiego Piast mógł wyjść na prowadzenie, ale piłka po strzale Nespora poszybowała tuż nad poprzeczką. W 42. minucie gospodarze mieli już więcej szczęścia. Czeski snajper ponownie oddał uderzenie i tym razem w patowej sytuacji znalazł się Sandomierski, głównie ze względu na rykoszet. Golkiper „Pasów” zdołał intuicyjnie obronić futbolówkę, jednak ta trafiła pod nogi Maka, który trafił do siatki. Piast schodził do szatni z prowadzeniem, ale nie sposób stwierdzić, że zasłużonym. Po pierwszej części gry wskazanie lepszej drużyny było bardzo kłopotliwe i wcale nie wynikało to z tego, że oglądaliśmy jakąś spektakularną wymianę ciosów.

Niezawodny w powietrzu

Przerwa zdecydowanie więcej wigoru wprowadziła w szeregach gości. Cracovia z wielką determinacją przystąpiła do odrabiania strat. Bezproduktywnego Budzińskiego zastąpił Vestenicky i już w chwilę po wejściu na boisko był o włos od wpisania się na listę strzelców, ale nie zdołał pokonać nieźle prezentującego się w bramce Szmatuły. Zresztą nie tylko on jeden usprawnił grę „Pasów”. W 82. minucie bardzo groźną akcję przeprowadzili inni zmiennicy – po wrzutce Wdowiaka w stosunkowo trywialnej sytuacji fatalnie pomylił się Zjawiński. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej Cracovia zadomowiała się na połowie Piasta. Ich wielka przewaga po przerwie została udokumentowana w 90. minucie, gdy ponownie ze skrzydła piłkę dograł młody Wdowiak, a gola na wagę remisu zdobył Covilo.

Goście rzutem na taśmę wyszarpują punkt z Gliwic, jednak coraz bardziej obcy jest im smak zwycięstwa, bo zespół z Kałuży od ponad półtora miesiąca nie jest w stanie odnieść wiktorii. Natomiast Piast pomimo straconych punktów w ostatnich minutach nie może narzekać, z racji tego, że ich rywale w wyścigu o ligowe podium, wcale się do gliwiczan nie przybliżyli.