„Polski Messi” szkolił się kiedyś w Elanie Toruń. Pan Marek opowiada o nieszczęsnym filmiku i złości żony

2020-04-02 13:58:13; Aktualizacja: 4 lata temu
„Polski Messi” szkolił się kiedyś w Elanie Toruń. Pan Marek opowiada o nieszczęsnym filmiku i złości żony Fot. Elana Toruń
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Elana Toruń

Elana Toruń przeprowadziła wywiad z panem Markiem, znanym od kilku dni jako „polski Messi”.

Filmik, na którym pan Marek wykonuje #ToiletPaperChallenge, stał się hitem internetu. Wszystko za sprawą przewróconego telewizora i bury, którą otrzymał on od żony.

Jak się okazuje, w przeszłości „polski Messi” próbował swoich sił na murawie. Od siódmego roku życia trenował w Piaście Człuchów. Następnie, między 2006 a 2008 rokiem szkolił się w Elanie, gdzie występował na poziomie juniora młodszego i juniora starszego. Później był jeszcze związany z Pomorzaninem Toruń, gdzie grał w juniorach starszych i seniorach. Od 10 lat w zasadzie nie ma styczności z piłką.

- Najczęściej grałem w środku pomocy. Czasem na środku obrony, ale to naprawdę rzadko, bo mieliśmy dobrych obrońców, pamiętam dobrze zwłaszcza Pawła Szupryczyńskiego - przyznał pan Marek, który został zapytany również o ostatnie zamieszanie wokół swojej osoby:

- Nie jestem z tego zbytnio zadowolony. Ten nieszczęsny filmik wyciekł do sieci nie z mojej inicjatywy, ani tym bardziej żony. Został wysłany do najbliższej rodziny, tylko do dwóch osób, ale ostatecznie wypłynął do internetu…

- Trochę mnie i żonę psychicznie to ruszyło, bo wiadomo, że osoby, które nas nie znają, to po tym nagraniu wyrobiły sobie opinię, że w naszej rodzinie rozgrywa się jakiś dramat, a wcale tak nie jest. Jesteśmy normalnymi ludźmi, tworzymy normalną rodzinę. Żona tego dnia tłumaczyła mi, żebym w domu z tą rolką papieru za bardzo nie szalał, bo zna moją wagę, wie, że zwrotność jest słaba i przeczuwała jak to się może skończyć, a telewizor w pokoju praktycznie nowy, bo raptem druga rata została za niego zapłacona. Nie powinna tak zareagować, ale w nerwach tak czasem jest. Przede wszystkim filmik nie powinien trafić do sieci. Cała ta popularność mojej osoby nie jest utworzona na dobrych fundamentach, ale wyszło jak wyszło… Ja już nawet przestałem całe to zamieszanie śledzić, bo bym chyba oszalał, nie jestem przyzwyczajony do takiej liczby komentarzy i newsów. Stało się i trzeba to przeżyć. Wiem, że w internecie po jakimś czasie sprawy cichną i wróci spokój.

- (…) Uderzyłem nogą w blat stolika od spodu tak mocno, że on wyrwał się razem kołkami… Ten telewizor się przewrócił ze wszystkimi innymi przedmiotami, które tam się znajdowały. Trochę szkód materialnych wyrządziłem, a nie jesteśmy jakoś wielce zamożną rodziną, żebyśmy codziennie mogli sobie pozwolić na nowy telewizor. Stąd też taka nerwowa reakcja żony, tym bardziej, że tak jak mówiłem, ostrzegała mnie, żebym uważał. Ona akurat pomagała lekcje odrabiać córce, a ja skakałem po tym pokoju i to już było słychać, a umówmy się - kruszynką nie jestem - na wadzę 116 kg - stwierdził „polski Messi” (cały wywiad TUTAJ).

Przypomnijmy, że w najbliższą niedzielę o 20:30 na Canal+ Sport będzie można zobaczyć go w TurboKozaku.