Polski napastnik uderzył bramkarza rywali i wyleciał z boiska

2024-08-18 22:42:24; Aktualizacja: 3 miesiące temu
Polski napastnik uderzył bramkarza rywali i wyleciał z boiska Fot. IOIO IMAGES / Shutterstock.com
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: Transfery.info | ESPN

Oskar Zawada po dwóch udanych latach opuścił Nową Zelandię i przeniósł się do RKC Waalwijk. Początek sezonu w wykonaniu napastnika jednak nie należy do udanych, a w dodatku w sobotę wyleciał z boiska za uderzenie bramkarza FC Groningen.

Oskar Zawada latem 2022 roku postawił na egzotyczną przeprowadzkę, bo ze Stali Mielec przeniósł się do nowozelandzkiego Wellington Phoenix.

Okazało się to dla niego strzałem w „dziesiątkę”, ponieważ w A-League zaczął seryjnie zdobywać bramki. Przez dwa lata na antypodach polski napastnik zapisał na swoim koncie 22 trafienia oraz trzy asysty, a te statystyki mogły być jeszcze lepsze, gdyby nie kontuzja, która wykluczyła go z gry przez większość poprzedniego sezonu.

Latem Zawada postanowił opuścić Nową Zelandię i zasilić szeregi RKC Waalwijk, a tak wyjaśniał powody swojej decyzji.

Początku sezonu 28-latek jednak nie może zaliczyć do udanych. W pierwszej kolejce złudzeń jego zespół pozbawiło PSV Eindhoven, które wygrało tamto spotkanie aż 5:1.

W sobotę rywalem RKC był beniaminek Eredivisie, czyli FC Groningen. Zespół ten był z dużo niższej półki niż pierwszy rywal, ale także okazał się lepszy od zespołu Zawady - spotkanie zakończyło się wynikiem 1:2.

Napastnik w tym meczu zapisał się w notesie arbitra, jednak w inny sposób, niż by tego chciał. Zawadzie w końcówce meczu puściły nerwy i głową delikatnie uderzył bramkarza rywali, po czym ten padł na ziemię niczym rażony piorunem, a sędzia pokazał polskiemu napastnikowi czerwoną kartkę.

Bramkarz Groningen, Etienne Vaessen, po spotkaniu zreflektował się przed kamerami ESPN.

- Nie powinienem tak upaść na ziemię. Naprawdę nie powinienem tego robić. To były emocje, ale widzieliście, jak szybko się podniosłem. Pomyślałem sobie wtedy: cholera, co ja zrobiłem. Nawet mówiłem sędziemu, że nie musi dawać mu czerwonej kartki, ale jednak rzeczywiście wykonał do mnie ruch głową i ostatecznie myślę, że ten kartonik był uzasadniony - mówił po meczu bramkarz, który „ucierpiał” w starciu z Zawadą.