Prezydent Barcelony: Nie kłamaliśmy przy transferze Neymara [szczegóły transakcji]

2014-01-24 19:24:13; Aktualizacja: 10 lat temu
Prezydent Barcelony: Nie kłamaliśmy przy transferze Neymara [szczegóły transakcji] Fot. Transfery.info
Krzysztof Klebanowski
Krzysztof Klebanowski Źródło: FC Barcelona

Dzień po dymisji Sandro Rosella ze stanowiska prezydenta FC Barcelony, jego następca, Josep Maria Bartomeu, zorganizował konferencję prasową, na której wyjaśnił kilka niejasności.

- Mamy wiele wyzwań przed sobą, a głównym z nich jest referendum. Czujemy się silni. Będziemy starać się o reelekcję w 2016 roku – rozpoczął. Nowy prezydent hiszpańskiego klubu ogłosił, że ojciec Neymara upoważnił Barcelonę do zniesienia klauzuli w sprawie tajności umowy syna. - Co do transferu Neymara – nie kłamaliśmy. Mecze wygrywa się na boisku, nie za drzwiami klubowych biur. Historia pokazuje, że straciliśmy przez to Di Stefano, ale teraz nie powtórzyło się to z Neymarem – oświadczył Bartomeu.

Następnie głos otrzymał Raul Sanllehi, dyrektor do spraw piłki nożnej, główny negocjator transferu Brazylijczyka. - Jesteśmy dumni z transferu Neymara, a zdaje się, że mamy jeszcze za niego przepraszać. Rzeczywisty koszt transferu reprezentanta Brazylii wynosi 57,1 miliona euro – powiedział, po czym przedstawił zestawienie, na którym porównano oficjalny koszt transakcji oraz sumę, którą podawały media.



- 40 milionów euro, w tym dziesięciomilionowa przedpłata, powędrowały do „N&N”, firmy rodziców – ojca Neymara i Nadine. Nie wiem, skąd te 9 milionów za dwa mecze towarzyskie. Pierwszy już się odbył, a oba są gratis. Mało tego, na meczu z Santosem, o trofeum Gampera, zarobiliśmy 2 miliony euro – tłumaczył Sanllehi.



- Neymar zarabia 11,3 mln euro za sezon w pięcioletnim kontrakcie, który wynosi 56,7 mln euro bez uwzględnienia podatków. Ojciec Neymara, jako agent, pobiera prowizję 5% - 2,7 mln euro rozłożone na 5 lat. 21-letni zawodnik generuje rocznie 35 mln euro zysków od sponsorów. Z fundacją Neymara, tak jak z fundacjami innych piłkarzy, mamy porozumienie o wartości 0,5 mln euro rocznie. Za prawo pierwokupu trzech piłkarzy Santosu zapłaciliśmy 7,9 mln euro oraz 2 mln euro dla „N&N” za scouting. Cały koszt operacji wyniósł nas 86,2 mln euro. Nie równa się to realnej kwocie samego transferu, która wynosi wspomniane 57,1 mln euro – zakończył dyrektor Barcelony.

Później Bartomeu odpowiadał na pytania dziennikarzy. - Transfer Neymara nie był jedynym powodem rezygnacji Rosella. Przyczyn było kilka – wyjaśnił. - To nie tak, że socio w pojedynkę rozprawił się z prezydentem Rosellem. Decydowały też motywy osobiste, w które wchodzić nie będę. Nie podam się do dymisji, jeśli pozew obejmie również mnie, a także nawet jeśli zostanę oskarżony – zadeklarował.

- Wszystko, co zrobiliśmy w sprawie transferu Neymara, przeprowadziliśmy dla dobra „Barçy”. To nie my prosiliśmy ojca Neymara, żeby zdjął klauzulę poufności. Taka była jego wola. Jeśli pada pytanie ile kosztował nas Brazylijczyk, odpowiadamy 57,1 milionów euro, plus bonus 2 miliony euro za miejsce na podium Złotej Piłki. W operacji sprowadzenia Neymara nie było żadnych pośredników, żadnych prowizji. Tylko porozumienia na linii Barcelona - Santos, FCB - rodzina Neymara. Gdyby nie jego transfer, nie poznalibyśmy tak dobrze Santosu. Podoba nam się ich funkcjonowanie, stąd tyle porozumień. – powiedział prezydent „Dumy Katalonii”.

- Referendum w sprawie stadionu nie oznacza referendum odnośnie przyszłości zarządu. Absolutnie nie, rozdzielamy te dwie kwestie. Nie widzę powodu, by rozpisywać wybory – zaprzeczył spekulacjom.

- Sprawa nowego kontraktu Messiego nie ma nic wspólnego z operacją transferu Neymara. Niedługo skontaktujemy się z Jorge Messim. Leo jest najlepszym piłkarzem, dlatego chcemy, by był także najlepiej opłacanym graczem – zapowiedział.

Co ciekawe, padło także pytania odnośnie byłego gracza „Blaugrany”, z którym nie przedłużono umowy. - Źle się wytłumaczyłem w temacie Abidala. Jego kontrakt był zawieszony, a po rozegraniu jednego meczu nastąpiła aktywacja – wyjaśnił Hiszpan.

- Tata Martino zostaje z nami. Mam nadzieję, że będzie pracował tutaj do końca naszej kadencji. Chcę wystartować w wyborach w 2016 roku, jeśli koledzy z zarządu również będą za tym – oświadczył.