Reprezentacja Polski trafiła na Rosję w półfinale baraży o awans na Mistrzostwa Świata w Katarze. Mecz miał odbyć się w końcówce marca poprzedniego roku. Nieco wcześniej rozpoczęła się zbrojna inwazja tego kraju na Ukrainę. W jej wyniku rodzima federacja piłkarska ogłosiła decyzję, że nie będzie rywalizować z drużyną będącą przedstawicielem kraju agresora.
„Koniec ze słowami, czas na czyny! W związku z eskalacją agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, reprezentacja Polski nie zamierza rozegrać barażowego meczu z rep. Rosji” - można było przeczytać w komunikacie. Był to czas jeszcze przed nałożeniem na nią sankcji przez UEFA i FIFA.
Teraz Tomasz Włodarczyk informuje, że pierwsze podejście do sprawy ze strony PZPN-u było nieco inne, a do jego zmiany przyczynili się piłkarze.
- W pierwszym momencie PZPN chciał grać z Rosją, ale na neutralnym terenie. To piłkarze mocno zaprotestowali i chcieli dać osobne oświadczenie, że nie zagrają pod żadnymi warunkami. PZPN się zreflektował i zmienił zdanie - powiedział dziennikarz w programie „Pogadajmy o piłce” na kanale Meczyki.pl na Youtubie.
Włodarczyk dodał, że w gronie zawodników, którzy wystąpili przeciwko pierwotnemu pomysłowi byli między innymi Wojciech Szczęsny oraz Tomasz Kędziora, których żony pochodzą z Ukrainy. Ich sprzeciw nazwał ogromnym.
Do spotkania finalnie nie doszło. Polski zespół zagrał bezpośrednio w finale baraży, w którym pokonał Szwecję 2:0.