Rakitić o poświęceniu, spełniających się marzeniach. „W trakcie meczu straciłem cztery kilogramy!”
2018-07-13 10:10:41; Aktualizacja: 6 lat temuIvan Rakitić udzielił wywiadu „Mundo Deportivo”, w którym wypowiedział się o wielkim sukcesie, jakim dla Chorwatów jest awans do finału Mistrzostw Świata.
Już przed mundialem pojawiały się opinie, że Chorwacja może być „czarnym koniem” mundialu w Rosji, ale podopieczni Zlatko Dalicia zrealizowali te przewidywania z nawiązką, awansując do wielkiego finału. „Vatreni” zmierzą się w nim już w najbliższą niedzielę z Francją i z tej okazji Ivan Rakitić udzielił wywiadu „Mundo Deportivo”.
- Od dziecka marzysz o tym, by zagrać w finale mundialu. Po meczu z Anglią rozmawiałem z żoną Raquel i ciągle powtarzałem, że jesteśmy w finale, że zagramy z Francją. Ekscytacja jest czymś normalnym, ona wie, jak ważna jest dla mnie piłka, ile nas to kosztowało. Moja starsza córka, Althea, również rozumie już co się dzieje. Powiedziała, że wygram w finale. Młodsza Adara jeszcze nie - powiedział pomocnik Barcelony.
Chorwaci imponują swoją wolą walki i wieloma przebiegniętymi kilometrami. Były gracz Sevilli przyznaje, że mało brakowało, a w ogóle by nie zagrał w starciu z Anglią, a to ze względu na gorączkę.Popularne
- Dzień przed meczem z Anglią miałem 39 stopni gorączki, mówiłem o tym lekarzowi i trenerowi. Leżałem w łóżku i myślałem czy ominie mnie tak wielki mecz, walka o finał... Przebiegłem jednak 14 kilometrów, w trakcie meczu straciłem cztery kilogramy z wysiłku. Nie wiesz skąd czerpiesz siły, ale robisz swoje. To wychodzi z wnętrza.
Nadzieje przed meczem półfinałowym były w Anglii bardzo wysokie, ale chorwaccy piłkarze nie ukrywają, że mają za złe tamtejszej prasie, że bagatelizowała ich drużynę.
- Anglicy? Mogę tylko powiedzieć, że choć twierdzili, że są lepiej przygotowani fizycznie, udało nam się udowodnić, że było zupełnie inaczej. To my narzuciliśmy tempo, w drugiej połowie graliśmy lepiej, w dogrywce również i wygraliśmy sprawiedliwie. Chorwacja zwyciężyła, ponieważ była lepszym zespołem.
- Czy Messi mi gratulował? Naprawdę nie wiem, mam telefon pełen wiadomości i muszę wszystkie sprawdzić! Ale zobaczę, on zawsze dodawał mi otuchy, za co mu dziękuję. Także inni koledzy z Barcelony i Sevilli. To są zawsze detale, które wzmacniają pewność i zapewniają komfort przed meczem.
- Francja? To bardzo silny zespół. Zasłużyli na finał. Mecz będzie skomplikowany, trudny, ale jest on dla nas historyczny, zamierzamy go wygrać.
- Mandžukić nie chciał zejść z boiska mimo urazu? Człowieku, nikt nie chciał być zmieniony, tym bardziej Mario. Wynik to nasza zasługa, nikt nie chce tego porzucić, każdy zamierza walczyć do końca. Wiesz, że nie możesz zawieść kraju, który całkowicie cię wspiera. Starsze pokolenie piłkarzy, które było w półfinale na mundialu we Francji w 1998, również jest podekscytowane. Są z nas dumni, a oni byli dla nas idolami.
- Różnice między Barceloną a Chorwacją? W Barcelonie grasz u boku Messiego, Suáreza, Iniesty, Busquetsa... To wielcy gracze, którzy sporo ci ułatwiają. W reprezentacji również są bardzo dobrzy zawodnicy, ale są inni. Nie ma to jak grać z Modriciem, Perišiciem, Rebiciem, Mandžukiciem. Chodzi tylko o to, że zawsze musisz dostosować się do indywidualnej jakości każdego z partnerów.
- Czy widzę siebie wchodzącego do szatni Barcelony w roli Mistrza Świata? Jeśli Bóg będzie tak chciał, byłby to dla mnie wielki powód do dumy. Zawsze mówię, że gram dla mojego kraju, dla Chorwacji, ale reprezentuję też Barcelonę, tak samo jak Umtiti i Dembélé. To ważne dla klubu. To bardzo miłe, że w finale zagrają zawodnicy „Barçy”.