Robert Kolendowicz stanął w obronie piłkarza Pogoni Szczecin po rozczarowującej porażce

2024-11-09 08:02:07; Aktualizacja: 1 tydzień temu
Robert Kolendowicz stanął w obronie piłkarza Pogoni Szczecin po rozczarowującej porażce Fot. PressFocus
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Pogonsportnet.pl

Ostatnia twierdza w Ekstraklasie 2024/2025 padła. Pogoń Szczecin niespodziewanie przegrała 0-1 z Radomiakiem Radom i po raz pierwszy w tym sezonie musiała uznać wyższość rywala na własnym boisku. Po końcowym gwizdku na konferencji prasowej trener Robert Kolendowicz był bardzo daleki od obarczania winą za porażkę Valentina Cojocaru.

Marzenia „Portowców” o nawiązaniu walki o mistrzowski tytuł pryskają jak bańka mydlana. Po 15 kolejkach strata do lidera może wynieść już nawet 12 punktów. Stanie się tak, jeśli Lech Poznań lub Jagiellonia Białystok wygrają swoje pojedynki w trwającej serii gier.

Trybuny w stolicy województwa zachodniopomorskiego w piątkowy wieczór uciszył Paulo Henrique, który wykorzystał dośrodkowanie od Jana Grzesika.

W przestrzeni publicznej nie brakuje opinii, że tej porażce dałoby się zapobiec, gdyby kilka sekund wcześniej bramkarz Valentin Cojocaru, zamiast piąstkować, chwycił piłkę w rękawice po wykonanym rzucie rożnym przez gości.

Kolendowicz nikogo personalnie nie obwinił za brak punktów. Podobnie jak cały zespół i fani wyraził spore rozczarowanie końcowym rezultatem.

– Nadszedł taki dzień. Szkoda, bo mieliśmy dużo sytuacji, aby dziś chociaż zremisować, jeśli nie wygrać. Finalnie przez brak skuteczności nie udało nam się dziś nawet zdobyć punktu. Radomiak też miał swoje sytuacje, ale my mieliśmy ich znacznie więcej. Lepiej powinniśmy się zachować przy straconym golu, bo już kilka takich straciliśmy. Przykro, bo szkoda tej serii, którą mieliśmy w domu – przyznał niepocieszony trener.

– Gdyby złapał piłkę, a nie odbił, nie byłoby ponowienia ataku i bramki. To zawsze decyzja bramkarza. Nie byliśmy wystarczająco konkretni w defensywie jako zespół i dlatego straciliśmy gola – dodał.

***

Twierdza Szczecin padła. Pogoń bliżej zmiany szkoleniowca? [WIDEO]

***

– Personalnie nikt nie zawiódł. Zawodem jest nasze działanie w polu karnym przeciwnika, bo liczba sytuacji jaką mieliśmy była wystarczająca, aby zdobyć dziś gole. Sytuacji bardzo dobrych było bardzo dużo. [...] W moim odczuciu nie powinniśmy dziś przegrać – podsumował następca Jensa Gustafssona.

Przed przerwą na reprezentacje w najgorszym wypadku Pogoń spadnie z szóstego na siódme miejsce w tabeli.