Roberto De Zerbi chciał poprowadzić trzykrotnego finalistę Ligi Mistrzów. Było już za późno

2024-10-29 08:35:02; Aktualizacja: 1 tydzień temu
Roberto De Zerbi chciał poprowadzić trzykrotnego finalistę Ligi Mistrzów. Było już za późno Fot. Gennaro Di Rosa / Shutterstock.com
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Patrick Berger [Sky]

Minionego lata Roberto De Zerbi niekoniecznie musiał przeprowadzać się do Olympique'u Marsylia. Jak przekazał Patrick Berger ze Sky, sam Włoch optował za tym, aby po zakończeniu współpracy z Brighton & Hove Albion zasiąść za sterami w Borussii Dortmund.

De Zerbi uchodził za trenerskiego „kolorowego ptaka” w Premier League, jeśli chodzi o styl, jaki prezentował zespół pod jego wodzą. Po zastąpieniu Grahama Pottera z marszu wywalczył dla Brighton historyczny awans do europejskich pucharów.

Ta przygoda potrwała do 1/8 finału Ligi Europy. Na tym etapie „Mewy” zaliczyły bolesne zderzenie z AS Romą, przegrywając dwumecz 1-4.

Po zajęciu niższego miejsca w angielskich rozgrywkach szkoleniowiec z Italii poczuł, że pewna formuła się wyczerpała i nic więcej już z niej nie wyciśnie. Przy okazji łączony był z kilkoma gigantami, nawet FC Barceloną pod kątem zastąpienia Xaviego.

Koniec końców, 45-latek wylądował w Olympique'u Marsylia. Okazuje się jednak, że nie do końca był to dla niego preferowany przystanek.

Według wspomnianego niemieckiego dziennikarza Roberto De Zerbi uchodził za temat rozmów w Borussii Dortmund, triumfatora z sezonu 1996/1997, finalisty z 2013 i obecnego roku. Agent zaoferował usługi władzom z Signal Iduna Park, ale wówczas zamknięty był już etap poszukiwań nowego fachowca po Edinie Terziciu. Jak wiadomo, został nim Nuri Şahin.

Trudno w skali jeden do jednego konfrontować poczynania obu panów. De Zerbi objął drużynę nierywalizującą w europejskich pucharach. Realizuje cel zarządu w postaci powrotu na arenę europejską, najlepiej tę najbardziej prestiżową (Ligę Mistrzów). Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Olympique zajmuje trzecie miejsce.

Kibice BVB aktualnie wyrażają mieszane odczucia co do Turka. Po ośmiu kolejkach Bundesligi drużyna plasuje się dopiero na siódmej pozycji. Dodatkowo 36-latek pozostawił po sobie ogromny niesmak przy okazji rywalizacji z Realem Madryt w Lidze Mistrzów.