Roberto Di Matteo znowu wciska nam tandetę. Oscar w cieniu Hazarda

2012-08-19 18:54:17; Aktualizacja: 12 lat temu
Roberto Di Matteo znowu wciska nam tandetę. Oscar w cieniu Hazarda Fot. Transfery.info
Bartłomiej Rakuzy
Bartłomiej Rakuzy Źródło: Transfery.info

Ostatnie wolne miejsca w niebieskim autobusie zajęli Hazard, Oscar i Marin, ale Roberto Di Matteo wciąż nie odpala silnika. Czy gotowa do trasy maszyna wyjedzie z zajezdni?

EDEN HAZARD

Liczyliśmy przede wszystkim na piękną, ofensywną grę Chelsea oraz  Edena Hazarda, który już teraz zdaje się być piłkarzem wielkim. W meczu z Wigan zaliczył asystę przy golu Ivanovicia i "zdobył" karnego, który dał "The Blues" gola na 2:0. To dało mu nagrodę zawodnika meczu, pomimo, że tak naprawdę przez 64 minuty, które przebywał na boisku, niezbyt się wyróżniał, a to co widzieliśmy nie było tym, co od niego wymagamy, jako piłkarza wybitnego. 
 
OSCAR
 
Belga zmienił Oscar i muszę przyznać, że pierwszy raz widziałem tego zawodnika w akcji. Sposób w jaki 21-letni Brazylijczyk obchodzi się z piłką jest bajeczny i wprost cudowny. W całym tym badziewiu jakie zafundował nam Roberto Di Matteo stawiając po raz kolejny na obronę wyniku, Oscar był lśniącą perłą, którego każde zagranie niszczyło betonową konstrukcję zbudowaną przez włoskiego menedżera. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach bogactwo niesamowitych, ofensywnych zawodników zostanie odkryte, a Chelsea zdecyduje się na inne rozwiązania niż grę 5 ofensywnymi zawodnikami, w tym Lampardem cofniętym do defensywnej pomocy.
 
BRANISLAV IVANOVIC
 
 
W Chelsea wyróżnić też trzeba Branislava Ivanovicia, który w defensywie jest już równie kluczową postacią co John Terry. Serb nie zapędza się do przodu bez pomysłu i jak już to zrobi to potrafi wykorzystać szansę i strzelić nie do obrony. "The Blues" będą mieli jeszcze z niego wiele pożytku. 
 
MAYNOR FIGUREOA
 
 
Pierwszym pytaniem, które pojawiło się po tym meczu było: czy to Chelsea była dziś tak słaba, czy to Wigan takie dobre? Piłkarze Roberto Martineza to niezmordowane konie, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. W pierwszej połowie najlepszy na boisku był według mnie nie Hazard, a lewy obrońca Wigan, Maynor Figueroa. Honduranin grający za przebojowym Shaunem Maloneyem decydował o przebiegu wielu ataków Wigan i był motorem napędowym dla całej drużyny. Jestem przekonany, że w trakcie sezonu błysną jeszcze Victor Moses, Franco Di Santo, kupiony za 3,8 miliona euro Arouna Kone oraz wypożyczony z Arsenalu Rio Miyaichi, a "The Latics" powalczą o wiecej niż utrzymanie się w lidze. 
 
ROBERTO MARTINEZ
 
 
Mówiąc krótko, Roberto Di Matteo zwyciężył w tandetny i mało elegancki sposób. Szkoda, że nosa nie utarł mu Robert Martinez, bo choć jego drużyna przegrała, to on powinien dziś czuć się zwycięzcą. Postawił na ofensywę i atrakcyjny futbol, który miło było oglądać w przeciwieństwie do dobrze zorganizowanej, ale tylko na własnej połowie, Chelsea. 
 
 
Wigan Athletic - Chelsea Londyn 0:2 (0:2)
Ivanovic 2' Lampard 7' (P)
 
 
Wigan: Al-Habsi - Boyce, Caldwell, Ramis, Figueroa - Moses, McCarthy, Alcaraz, McArthur (80' Watson), Maloney (49 Jordi Gomez) - Di Santo (67' A. Kone).
 
Chelsea: Cech - Ivanović, David Luiz, Terry, A. Cole - Hazard (64' Oscar), Lampard, Obi Mikel,Mata (82' Meireles), Bertrand - Torres.