Ronaldo: Nigdy nie zapomnę tej chwili
2018-11-22 23:15:25; Aktualizacja: 5 lat temu Fot. Transfery.info
Brazylijczyk Ronaldo został poproszony o wybór najwspanialszej chwili w jego długoletniej karierze zawodniczej.
Legendarny El Fenomeno wskazał na zachowanie zgromadzonych na Old Trafford kibiców, którzy w 2003 roku oklaskiwali go po strzelonym hat-tricku.
W 2003 roku Manchester United i Real Madryt trafiły na siebie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Wówczas na Santiago Bernabéu „Królewscy” wygrali 3-1. Przed rywalizacją na Old Trafford sir Alex Ferguson stwierdził, że kluczem do awansu będzie zatrzymanie Ronaldo.
Tymczasem Brazylijczyk ustrzelił fantastycznego hat-tricka i pomimo porażki 3-4 Real awansował do kolejnej fazy turnieju. W 67. minucie zmieniony został bohater spotkania, którego wtedy zastąpił Santiago Solari [obecny szkoleniowiec madryckiej drużyny - przyp .red.]. W tamtej chwili El Fenomeno otrzymał owację na stojąco. Nie może zatem dziwić fakt, że to właśnie tę chwilę Ronaldo wspomina najlepiej.
– Był to mecz Ligi Mistrzów. Rywalizowaliśmy z Manchesterem United na Old Trafford. To wspaniały i otwarty pojedynek, w którym ja zdobyłem trzy bramki. Coś niesamowitego! – rozpoczął jeden z najlepszych strzelców w historii madryckiego Realu w rozmowie ze Sky Sports.
– Najlepsze nastąpiło jednak tuż po mojej zmianie. Wszyscy zebrani na stadionie pożegnali mnie owacją. Fani podnieśli się z miejsc. Z pewnością nigdy bym się tego nie spodziewał, w końcu byłem dla nich przeciwnikiem. Byłem zaskoczony reakcją kibiców. To magiczna chwila, jedna z najwspanialszych w moim życiu – kontynuował.
– Piłka nożna jest dla mnie wszystkim. Gdy spojrzę wstecz, czuję dumę z powodu tego, co zdołałem osiągnąć – zakończył Ronaldo.
Po wyeliminowaniu Manchesteru United, „Los Blancos” rywalizowali z Juventusem i to właśnie „Stara Dama” awansowała do finału Ligi Mistrzów. W meczu o puchar turyńczycy zmierzyli się z Milanem. Podczas 90 minut gole nie padły. Rozstrzygnięcia nie przyniosła również dogrywka. W związku z tym odbyły się rzuty karne, które lepiej wykonywali „Rossoneri” i to oni sięgnęli po to trofeum.
KAROL BRANDT