Smuda wraca do pracy z przytupem: To była korupcja
2018-11-08 09:39:53; Aktualizacja: 6 lat temuW środę Franciszek Smuda został szkoleniowcem Górnika Łęczna. W rozmowie z „Kurierem Lubelskim” wrócił on wspomnieniami do swojej pierwszej przygody z tym klubem.
Były selekcjoner reprezentacji Polskipo raz pierwszy objął Górnika pod koniec 2016 roku, gdy tenrywalizował jeszcze w Ekstraklasie. Strony współpracowały ze sobątylko przez kilka miesięcy, a łęcznianie po rozegraniu 18 meczówpod wodzą Smudy (pięć zwycięstw, cztery remisy i dziewięćporażek) spadli z najwyższego szczebla.
- Żal było stądwtedy odchodzić, ale wiadomo jaka była wówczas sytuacja finansowai kadrowa. To było po zakończeniu sezonu, gdy w szatni zostałopięciu - sześciu zawodników, a pozostali poodchodzili.
-Na koniec mojego poprzedniego pobytu w Górniku na stadionprzychodziło prawie po 10 tysięcy kibiców. A pamiętam, że napierwszym domowym meczu pod moją wodzą z Piastem Gliwice natrybunach zasiadło może tysiąc osób. Gdyby wtedy funkcjonowałsystem VAR, to na pewno Górnik do dziś grałby w Ekstraklasie.Drużyna spadła, ale nie ze swojej winy, a - można już topowiedzieć głośno - to była korupcja i w tej korupcji sięznaleźliśmy - powiedział Smuda, który potwierdził również, żeklub uregulował wszelki zaległości względem jego osoby (cały wywiad TUTAJ).
Przypomnijmy, że w sezonie 2016/2017 łęcznianie opuściliEkstraklasę, zdobywając o dwa punkty mniej od czternastej w tabeliCracovii. Razem z nimi spadł wtedy Ruch Chorzów.
AktualnieGórnik rywalizuje w II lidze (trzeci szczebel rozgrywek). Po 17kolejkach ma na koncie 26 punktów i zajmuje szóste miejsce wtabeli.
W niedzielę ekipa z Łęcznej zagra z GryfemWejherowo.