Chorwat długo wypierał się możliwości transferu, ale im bliżej końca okna transferowego, tym bardziej był skłonny rozważyć oferty. Wizja przeprowadzki do Paris Saint-Germain nie była dla niego zbyt kusząca, ale widząc, że może mieć problemy z regularną grą, był gotów na włączenie do oferty za Neymara. Kiedy do hitowej transakcji nie doszło, Rakitić przyjął jak zbawienie ofertę z Juventusu.
„Stara Dama” była poważnie zainteresowana pomocnikiem, od początku licząc na wymianę piłkarzy. W jej skład miał wejść Emre Can, lecz Katalończycy poprosili, by zamiast niego na Camp Nou trafił Federico Bernardeschi. Mistrzowie Italii wyrazili na to zgodę, ale z racji, że wszechstronny Włoch jest młodszy od Rakiticia, zażądali za niego dopłaty. Barcelona brała to pod uwagę, więc nie miała z tym większych problemów, kłopoty zaczęły się jednak przy negocjacji dokładnej kwoty.
Dziennikarze „Mundo Deportivo” informują, iż Juventus chciał, by „Blaugrana” oddała za Bernardeschiego Rakiticia, a do tego dorzuciła 23 miliony euro. Taka propozycja zaskoczyła Katalończyków, którzy wyceniali obu graczy na mniej więcej podobną sumę. Byli zatem skłonni nieco dopłacić z racji wieku piłkarzy, ale nie aż tyle.
Nie pomogły nawet starania samego zainteresowanego, który przekazał działaczom, że bardzo chętnie trafiłby na Allianz Stadium i poprosił, by klub przychylniej spojrzał na ofertę. Ostatecznie zabrakło jednak czasu i kluby nie doszły do porozumienia.
Mimo to, transfer wciąż jest możliwy i może dojść do skutku nawet w styczniu przyszłego roku. 31-latek jest już po słowie z Juventusem, dlatego teraz do działacze obu ekip muszą ustalić warunki transferu. Na to jeszcze jednak sporo czasu, a wymiana byłaby o tyle ułatwiona, że teraz UEFA nie patrzy już tak restrykcyjnie na rejestrację zawodników, którzy wcześniej grali w grupie w barwach innego zespołu, w fazie play-off Ligi Mistrzów.