Reprezentant Polski w trakcie ostatniego letniego okienka był bohaterem głośnego transferu do Juventusu. Przeprowadzka do Turynu definitywnie zakończyła jego przygodę z Arsenalem, gdzie trafił w 2006 roku z Legii Warszawa. Jak 27-latek patrzy na ten ruch i komentuje początek swojej przygody z „Juve”?
- Zawsze byłem szczery z klubem. Gdy
szedłem na wypożyczenie do Romy, moim celem był powrót do
Arsenalu i ponowna gra w jego barwach. W pewnym momencie dostrzegłem
jednak, że to może się nie udać. Pojawiła się opcja dołączenia
do Juventusu... To było ciężkie.
- Akceptacja tego, że mój
czas w Arsenalu dobiegł końca była trudna, ponieważ nigdy nie
wyobrażałem sobie odejścia z tego klubu. Kibicowałem mu od
dziecka i reprezentowanie jego barw było moim marzeniem. Życie
toczy się jednak dalej. Decyzja, którą podjąłem, była dobra
zarówno dla mnie, jak i dla obu klubów.
- Myślę, że
trenerzy we Włoszech o wiele bardziej skupiają się na taktyce. Tak
było ze Spallettim w Romie i teraz jest z Maxem Allegrim w Turynie.
Tutaj inaczej przygotowujesz się do spotkań. Przez cały tydzień
pracujesz nad kształtem zespołu na ten jeden konkretny mecz. W
Arsenalu kładziono większy nacisk na samo przygotowanie fizyczne.
- Lubiłem współpracować z trenerami z Arsenalu
oraz Romy i to samo mogę powiedzieć o Juventusie. Trzeba jednak
podkreślić, że szkoła bramkarska na Półwyspie Apenińskim jest
inna. Bardziej techniczna i skupiona na szczegółach. Różnica jest
naprawdę duża. W Arsenalu zacząłem występować w bardzo młodym
wieku. Grając, łapiesz doświadczenie i się rozwijasz. Szczerze
mówiąc, z technicznego punktu widzenia, nie mogę jednak stwierdzić, bym poprawił się od momentu wskoczenia do pierwszego
składu „Kanonierów” aż do przenosin do Romy.
- Odkąd
przybyłem do Włoch, dzięki trenerom i sposobie ich pracy,
zanotowałem progres. Nie chodzi o same występy w trakcie spotkań.
W końcu na treningach pracujesz nad wieloma aspektami gry.
- Buffon? Nigdy nie wyobrażałem
sobie, że będę miał okazję z nim grać. Miałem 15 lat, gdy
sięgał po mistrzostwo świata i myśli o tym, że moglibyśmy być
kolegami z jednego zespołu wydawały się nierealne. To jak gra z
Tottim w Romie. Obaj są zawodnikami poprzedniej generacji. Dorastałem, gdy już
grali, a teraz mam możliwość z nimi trenować.
- Wejście
w buty Buffona nie będzie łatwe. Teraz mam rok na uczenie się od niego. (…) Wiedziałem, że jest świetny,
ale nie, że aż tak. Jego osobowość, pozycja lidera, szacunek ze
strony kolegów z drużyny czy fanów... Nigdy czegoś takiego nie
widziałem - zdradził Szczęsny.