Sześć lat temu poległ na polu walki o swoje marzenia - Antonio Puerta
2013-08-25 14:15:54; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Sześć lat. Dokładnie tyle czasu minęło od kiedy od jednego z moich najlepszych przyjaciół dostałem smsa o treści: "Słyszałeś o Antonio Puercie? Zmarł na boisku".
Wiem, że wtedy czułem się dziwnie. Nie znałem tego człowieka, to znaczy - nie osobiście. Ale jednak śmierć na boisku zawsze bardzo mocno mną wstrząsała. Ludzie, których organizmy powinny być jak dobrze naoliwiona maszyna, szczególnie tak młodzi jak piłkarz Sevilli... Im takie rzeczy nie mają przecież prawa się przytrafić. Futbol oglądamy dla rozrywki, futbol bywa piękny, a historie jakie pisze czasem są tak nieprawdopodobne, że wprost ciężko w to wszystko uwierzyć. Ale bywa też tragiczny.
Pamiętam, że byłem wtedy poza granicami kraju i o jakiekolwiek informacje było ciężko, szczególnie nie znając języka i oglądając wiadomości opierając się niemal wyłącznie na obrazie. Ale mimo to kupiłem następnego dnia każdy dziennik sportowy, jaki tylko wpadł mi w ręce. Szczegóły dramatycznej, ostatecznie przegranej walki o życie były wstrząsające.
22-latek, zwycięzca Pucharu UEFA, reprezentant Hiszpanii - to wszystko straciło na znaczeniu. Bo Puerta miał też, a raczej przede wszystkim, za moment zostać ojcem. Wraz ze swoją dziewczyną, Mar Roldan spodziewał się dziecka, które urodziło się, gdy taty nie było już na świecie. Aitor Antonio Puerta Roldan nie miał szansy go poznać, choć rodzina i przyjaciele na pewno nie zapomnieli przekazać chłopakowi, jakim człowiekiem był jego ojciec.
A Antonio Puerta był - jak określa go jeden z jego najlepszych przyjaciół z Sevilli, Jesus Navas - dobrym i bardzo otwartym człowiekiem. Jaime Lissavetzki, sekretarz stanu ds. sportu, podczas ceremonii upamiętniającej rocznicę śmierci lewego obrońcy mówił, że to "bardzo przykry sposób na wspominanie człowieka, który zmarł dążąc do swojego życiowego celu". Podczas tejże ceremonii odsłonięto także pomnik z brązu, na którym widnieje właśnie Puerta z piłką przy nodze, który obecnie znajduje się w miasteczku sportowym Cisneros Jose Ramon Palacios, gdzie Hiszpan chodził do szkoły.
Pamięć temu człowiekowi, który poległ tam, gdzie miał walczyć o swoje marzenia. Tam, gdzie mógł zostać wielki. Jak wielki? Tego, niestety, nigdy się nie dowiemy.