Szokująca historia z napadu na Tahitha Chonga. „Chcieli nas posiekać. Byli przerażający”

Wszechstronny ofensywny pomocnik dochodzi obecnie do pełni sił po przebytej kontuzji i szykuje się do zaliczenia pełnoprawnego powrotu do rywalizacji od początku nowego sezonu.

22-letniemu zawodnikowi przyjdzie w najbliższym czasie mierzyć się jednak nie tylko z odzyskaniem dobrej formy fizycznej, ale i psychicznej po przeprowadzonym napadzie przez zamaskowanych włamywaczy na jego dom.

Tahith Chong i jego partnerka Rianna Taylor zostali niespodziewanie obudzeni o trzeciej w nocy przez świecące im w oczy latarki i agresywnie zachowujących się mężczyzn, którzy zrzucili ich z łóżek oraz grozili im śmiercią w przypadku nie oddania należących do nich wartościowych rzeczy.

O szczegółach całego zajścia poinformowała 24-latka na łamach „The Sun”.

- Zacząłem się niekontrolowanie trząść i myślałem, że to jakiś koszmar. Po kilku minutach zdałem sobie sprawę, że to prawda. Jeden z mężczyzn groził nam bardzo dużym nożem, a inny chwycił Tahitha za kostkę i wyciągnął go z łóżka. Kolejny wymachiwał z kolei kijem bejsbolowym przed naszymi twarzami i krzyczał: „Gdzie są zegarki?!” - przyznała dziewczyna holenderskiego piłkarza.

- Nieustannie nam grozili i mówili, że jeśli coś przed nimi ukrywamy, to nas posiekają. Byli przerażający. Szczególnie jeden z nich, który wyglądał na lidera grupy - kontynuował Taylor.

- Później zabrali nam nasze telefony, mojego używanego Rolexa wartego 3000 funtów i torebkę od Luis Vitton. Nie to było jednak dla mnie najgorsze. Od tamtej pory muszę spać przy zapalonym świetle i mam ogólne problemy z zaśnięciem. Zdiagnozowano u mnie zespół stresu pourazowego - zakończyła partnerka Chonga.

22-letni skrzydłowy jest w sumie już czwartym piłkarzem Manchesteru United okradzionym od Świąt Bożego Narodzenia. Przed nim z skutkami napadu mierzyli się Paul Pogba, Victor Lindelöf i Jesse Lingard. Ponadto wiadomość o podłożeniu bomby w domu otrzymał Harry Maguire.