Szokujące wydarzenie w Chorwacji. Trener z... odgryzionym fragmentem kciuka [WIDEO]

2023-04-08 11:02:16; Aktualizacja: 1 rok temu
Szokujące wydarzenie w Chorwacji. Trener z... odgryzionym fragmentem kciuka [WIDEO] Fot. Sportalo
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Glas Slavonije | Sportalo

Trener Josip Milardović nie będzie najmilej wspominał meczu Čepina z Graničarem Zupanja w ramach czwartej ligi chorwackiej i to nie ze względu na poniesioną porażkę a... odgryziony fragment kciuka.

Spotkania na szczeblu amatorskim lub półprofesjonalnym w każdym rejonie świata mają swój klimat i różnego rodzaju nieprzewidywalne zdarzenia.

Do jednego z nich doszło tuż po zakończeniu rywalizacji pomiędzy Čepinem a Graničarem Zupanja w ramach czwartej ligi chorwackiej. Zakończyło się ono zwycięstwem zespołu przyjezdnych.

Trener Josip Milardović nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale mimo to z należytym szacunkiem podszedł do opiekuna rywali Ivana Prnjaka, by pogratulować mu wygranej.

W międzyczasie na boisku wybuchła awantura z udziałem fizjoterapeuty Graničara, w którą wmieszał się szkoleniowiec gospodarzy. 

W efekcie pomiędzy oboma panami doszło do szarpaniny, która zakończyła się... odgryzieniem fragmentu kciuka 41-latkowi.

Milardović udał się niezwłocznie do szpitala po całym zdarzeniu i w rozmowie z mediami nie potrafił w racjonalny sposób ocenić zachowania członka sztabu rywala.

- To dla mnie bezprecedensowe i niezrozumiałe. Przeszedłem przez wszystko w swojej karierze, grałem w Chorwacji na wszystkich poziomach, byłem za granicą, ale takiego ugryzienia nigdy nie doświadczyłem, a doświadczyłem wszystkiego w piłce nożnej - od kłótni, przez napięcia, wyzwiska i przekleństwa, przepychanki w trakcie meczu czy bójki aż po śmierć na murawie - powiedział trener, mający w swoim CV występy w NK Osijek, Slaven Belupo czy młodzieżowej reprezentacji Chorwacji.

- Odgryzł mi kość paliczkową na kciuku i część paznokcia. Boli jak cholera, ale w szpitalu nie zaszyli, tylko zabandażowali ranę, dali tabletki przeciwbólowe i przeciw infekcyjne. Co dwa dni muszę chodzić na opatrunki. Nawiasem mówiąc, kiedy przyjechałem do szpitala i zapytali mnie, co się stało, byli w szoku, kiedy odpowiedziałem, że ten człowiek mnie ugryzł. Ludzie dzwonią do mnie przez cały dzień, nikt nie może uwierzyć, że coś takiego jest możliwe - dodał.

Sprawca całego zamieszania nie udziela na razie żadnych komentarzy.