Telenowela z udziałem Mohameda Ihattarena trwa w najlepsze

Mohamed Ihattaren wziął ślub z gwiazdą TikToka, o napaść, na którą jest oskarżony. To budzi coraz większe wątpliwości w sprawie kontynuacji przez niego kariery piłkarskiej.

Ta, chyba już była, nadzieja holenderskiej piłki podsumowała swój bardzo burzliwy związek ślubem. Szkoda, że, pomimo deklaracji, nie znajduje on czasu na próby ratowania swojej kariery - a może wcale nie chce?

Przypomnijmy: mowa tutaj o chłopaku, który w wieku 17 lat był wyceniany na 22 miliony euro! W wieku 19 lat odszedł z PSV Eindhoven, a do tego czasu zdążył wystąpić w jego barwach aż 74 razy.

Niestety, od tego czasu sporo się zmieniło. Holender z marokańskiej korzeniami obecnie tylko formalnie jest zawodnikiem Juventusu.

Co przyczyniło się do takiego stanu rzeczy? Otóż ten zaledwie 21-latek, przebywał już kilkukrotnie w areszcie, odmawiał dalszych treningów, okłamywał klub w sprawie choroby czy w końcu zniknął na kilka tygodni, nie dając znaków życia.

Jak możemy dowiedzieć się po instagramowych wpisach, Ihattaren wziął ślub z influencerką Yasmine Driouech. Warto zwrócić uwagę, że jest podejrzany o napaść na nią, a jej rodzina kierowała w kierunku do Holendra groźby.

Pojawiają się spekulacje na temat piłkarskiej przyszłości Ihattarena. Jak podaje portal „AD”, niektórzy mówią, że młoda para chciałaby się przeprowadzić do Dubaju, jednak członek rodziny piłkarza zaprzeczył tym informacjom. Inne plotki głoszą o zakończeniu kariery przez Holendra - tego jego bliscy już nie skomentowali.

Jeżeli jednak Ihattaren podejmie próbę ratowania swojej kariery, to nie można go skreślać, nawet pomimo tylu burzliwych przeżyć. On nadal ma tylko 21 lat, czyli jest, na przykład, dwa lata młodszy od Michała Skórasia, który dopiero latem opuści Lech Poznań. Holender na pewno talent posiadał, ale czy ma chęci do gry? Może wkrótce się dowiemy.

Wydawało się, że szansę na odbudowę da mu wypożyczenie do Ajaksu Amsterdam, trwające przez prawie 2022 rok. I faktycznie - odbudował się fizycznie i zaczął błyszczeć w drugoligowych rezerwach. Pierwszy zespół wydawał się już na sięgnięcie ręki. Dostał nawet cztery minuty w finale Pucharu Holandii. W letniej przerwie jednak demony wróciły, a sytuacja ze zniknięciem się powtórzyła. Ajax oczywiście w grudniu nie zdecydował się na skorzystanie z opcji wykupu.