Thomas: Pojechałem do Hiszpanii nikomu o tym nie mówiąc
2018-01-12 18:42:58; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Thomas Partey jest w obecnym sezonie prawdziwą rewelacją LaLiga. Według niego może być to nagroda za jego poświęcenie w przeszłości, pokazane podczas wyjazdu z Ghany.
Ghański pomocnik w obecnych rozgrywkach jest jednym z najciekawszych piłkarzy w zespole Atlético Madryt. 24-latek przed obecnym sezonem wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie drużyny Diego Simeone i za zaufanie szkoleniowca odpłaca się z nawiązką. Jak jednak ujawnił, musiał wiele poświęcić, by trafić do Hiszpanii.
- W mojej drużynie był jeden chłopak lepszy ode mnie, napastnik, który strzelał mnóstwo bramek, ale nie chciał wyjeżdżać do Europy. Zdecydował się na pozostanie w Ghanie i grę w tamtejszej drużynie.
- Nadeszła moja kolej i skaut zapytał mnie, czego chcę od życia. Odpowiedziałem, że odnosić sukcesy w piłce i pomóc mojej rodzinie. Zapytał mnie wówczas, która osoba jest moim ojcem, poszedł z nim porozmawiać i powiedział, że może mnie zabrać na testy do Hiszpanii, ale nigdy nie zdradził nazwy klubu.
- Poszedłem z agentem, który skompletował wszystkie moje dokumenty, ale nie miałem nic więcej do zrobienia. Cały czas trenowałem, jadłem i spałem, czekając na dzień podróży, jednak nie wiedziałem, kiedy on nadejdzie.
- Pewnego razu zabrali mnie do samochodu i zawieźli do stolicy, dali mi paszport i powiedzieli: „Dzisiaj wylatujesz”. Mój ojciec nie był w domu, nikt z rodziny nie miał świadomości o niczym, co się ze mną dzieje. Nie wiedzieli nawet, że to dzień , w którym wylatuje, bo mogłoby to spowodować wiele problemów. Minęło sześć lub siedem miesięcy, nim ktokolwiek dowiedział się, że nie jestem w Ghanie.
- Gdy powiedziałem rodzicom, gdzie jestem, miesiąc później otrzymałem od nich pieniądze na nowe buty. Moja matka martwiła się o mnie, bo nikogo nie znałem i wyobrażała sobie same najgorsze scenariusze. Czasami jej słuchałem, czasem nie. Zawsze chodzę własnymi ścieżkami, dlatego podjąłem tę decyzję o wyjeździe z Ghany bez informowania kogokolwiek – przyznał Partey.