„To jakieś nieporozumienie”. Gracz Rakowa Częstochowa miażdżony po meczu, nie oszczędził go nawet Marek Papszun

2025-08-08 09:40:07; Aktualizacja: 3 godziny temu
„To jakieś nieporozumienie”. Gracz Rakowa Częstochowa miażdżony po meczu, nie oszczędził go nawet Marek Papszun Fot. Grzegorz Misiak / PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Transfery.info

Raków Częstochowa po naprawdę słabym występie przegrał w pierwszym meczu z Maccabi Hajfa. Kilku zawodników wicemistrza Polski z pewnością nie zaliczyło najlepszych zawodów. Spora krytyka wylała się na sprowadzonego niedawno Tomasza Pieńkę.

To nie był udany wieczór dla polskiej piłki. Najpierw Legia Warszawa przegrała boleśnie 1:4 z AEK-iem Larnaka, ograniczając znacznie swoje szanse na awans, a potem po bezbarwnym występie Maccabi Hajfa uległ Raków Częstochowa. Na plus wyszła tylko Jagiellonia Białystok, która pokonała Silkeborg.

Dla „Medalików” to już trzecia porażka na przestrzeni czterech ostatnich występów. 

Po czwartkowej batalii trudno wyróżnić jakiegokolwiek gracza zespołu Marka Papszuna. Łatwiej wskazać tych, którzy zawiedli.

Już po 45 minutach granie przy Limanowskiego w starciu z Izraelczykami zakończył sprowadzony niedawno Tomasz Pieńko. Podczas pierwszej połowy podjął on wiele złych decyzji i nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką rywala. Dodatkowo popełnił kilka dość prostych błędów.

„Pieńko i Makuch kosztowali łącznie 2,5 mln euro. Chyba każdy, kto widział ich kilka spotkań wiedział, że razem nie są warci chociaż połowy tej kwoty. Każdy poza osobami decydującymi o transferach w Rakowie”;

„Tomasz Pieńko to jakieś nieporozumienie”;

„Makuch i Pieńko w drużynie wicemistrza Polski to natomiast totalne nieporozumienie. To piłkarze na max średniaka naszej ligi” - czytamy w komentarzach. 

Do postawy 21-latka na konferencji odniósł się sam Papszun. Jego wypowiedź mówi naprawdę wiele. 

- Jestem zadowolony tak 50/50. Chcieliśmy narzucić dużą intensywność. Tomek dobrze pracował, ale moim zdaniem było za mało tej jakości. Musi strzelić minimum jedną bramkę. Od napastników wymaga się strzelania bramek. Szczególnie w tej sytuacji jeden na jeden - no musi to skończyć - podsumował szkoleniowiec.

Wedle medialnych doniesień sprowadzenie Pieńki kosztowało Raków 1,75 miliona euro.