Beniaminek Serie A przez większą część ostatniego sezonu regularnie zawodził. Po 19. kolejkach miał na swoim koncie raptem dziewięć punktów i wydawało się, że latem z hukiem wróci do drugiej ligi. Dzięki niebywałej końcówce i sześciu wygranych w 10 ostatnich meczach zespół z Kalabrii utrzymał się jednak w elicie.
Jeszcze przed ostatnimi
rozstrzygnięciami Nicola zdecydował się publicznie dać pewną
obietnicę. - Jeśli się utrzymamy, pojadę rowerem z Crotone do
Turynu - zakomunikował, nie przejmując się tym, że trasa ta liczy
ponad 1200 kilometrów.
44-latek nie rzucił słów na wiatr
i zgodnie z doniesieniami włoskich mediów, lada moment rozpocznie
wielką podróż. Trasa nie będzie przypadkowa. Szkoleniowiec
przejedzie bowiem przez Tarant, Bari, Pescarę, Ankonę, Livorno,
Genuę i w końcu trafi do Turynu. Przejażdżka będzie niezwykle
symboliczna, ponieważ w miastach tych najpierw grał jako piłkarz,
a następnie pracował jako trener.
To jednak nie wszystko. Jednym z jego ostatnich przystanków będzie leżące nieopodal Turynu Vigone. To rodzinne miasteczko szkoleniowca, w którym trzy lata temu zmarł jego 14-letni syn. Chłopiec został potrącony przez autobus jadąc właśnie na rowerze.
Dziennikarze z Półwyspu Apenińskiego podają, że w czasie niezwykłej podróży Nicoli będzie towarzyszyć kilku członków rodziny.