Trzecioligowiec o krok od ogromnej niespodzianki. Sensacja w Pucharze Polski wisiała w powietrzu [WIDEO]

2024-10-31 15:55:55; Aktualizacja: 3 tygodnie temu
Trzecioligowiec o krok od ogromnej niespodzianki. Sensacja w Pucharze Polski wisiała w powietrzu [WIDEO] Fot. Krzysztof Tumala / PressFocus
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info

Lechia Zielona Góra dwukrotnie ratowała się przed odpadnięciem z Pucharu Polski, jednak losu nie udało się oszukać za trzecim razem. Widzew Łódź pokonał trzecioligowca po serii rzutów karnych.

Spotkanie rozgrywane we wczesne czwartkowe popołudnie śmiało można było określić mianem piłkarskiego święta, bowiem nieczęsto zdarza się, aby z wizytą do województwa lubuskiego przyjeżdżała jedna z drużyn rywalizujących na co dzień na szczeblu polskiej Ekstraklasy.

Tym razem do Zielonej Góry zawitał Widzew Łódź, który przed pierwszym gwizdkiem arbitra wyrastał na zdecydowanego faworyta konfrontacji z trzecioligowcem.

Trwająca edycja Pucharu Polski ma jednak to do siebie, że lubi niespodzianki, a za taką uchodziło otworzenie wyniku przez zawodników gospodarzy po pół godziny gry, gdy rzut karny na gola zamienił Mateusz Lisowski. Wobec zdobytej bramki Lechia schodziła na przerwę z korzystnym rezultatem.

Na odpowiedź ze strony zawodników Widzewa musieliśmy czekać do 66. minuty. Kiedy przyjezdnym udało się w końcu przełamać defensywę drużyny Sebastiana Mordala, błyskawicznie powtórzyli swój wyczyn.

Najpierw trafienie wyrównująca dla łodzian zanotował Said Hamulić, a po chwili prowadzenie podopiecznym Daniela Myśliwca dał Kamil Cybulski.

Dwa gole stracone w krótkim odstępie czasu podcięły nieco skrzydła graczom trzecioligowca, lecz ich waleczności została wynagrodzona bramką zdobytą przez Przemysława Mycana w 88. minucie na wagę dogrywki.

Dodatkowe trzydzieści minut gry przez długi czas nie przełomu w kwestii rozstrzygnięcia kwestii awansu do następnej rundy. Wreszcie na pięć minut przed końcem futbolówkę w siatce umieścił Jakub Sypek. 

Wydawało się, że tym sposobem wprowadzony na boisko z ławki rezerwowych 23-latek zapewnił Widzewowi udział w 1/8 finału Pucharu Polski, ale nic bardziej mylnego.

W ostatniej akcji meczu piłkę zmierzającą w światło bramki strzeżonej przez piłkarzy gości ręką obronił Samuel Kozlovský. Słowak został wyrzucony z boiska, natomiast sędzia główny wskazał na wapno.

Za wykonywanie jedenastki ponownie zabrał się Mateusz Lisowski.

23-latek wykorzystał kluczowe uderzenie, notując dublet i doprowadzając do serii rzutów karnych.

W nich zaważyło doświadczenie zawodników Widzewa. Łodzianie trafili do siatki we wszystkich z pięciu prób, z kolei po stronie gospodarzy przy czwartym strzale pomylił się Przemysław Mycan.

Awans zespołu z poziomu Ekstraklasy nie może jednak przysłonić świetnej postawi Lechii Zielona Góra. Trzecioligowiec na tle dużo silniejszego przeciwnika zaprezentował się z naprawdę bardzo dobrej strony, o czym świadczą okoliczności porażki, o której przesądziły dopiero rzuty karne.