Vadis osiągnął cel. Jest nadzieją jeszcze większego klubu
2017-07-10 14:48:42; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
Część kibiców Legii rozpacza, że klub stracił najważniejszego zawodnika. Inni są zadowoleni, że udało się na nim cokolwiek zarobić, ale i u tych pozostaje pewnie jakiś niesmak.
Vadis Odjidja-Ofoe był niewątpliwie jednym z najlepszych zagranicznych zawodników, którzy biegali po naszych boiskach. Trafił do Olympiakosu. Firmy znacznie większej i bogatszej, gdzie również ma być jedną z gwiazd.
Wykładanie przewagi Olympiakosu nad Legią nie ma większego sensu. Seryjnie zdobywane mistrzostwa, regularna gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów, budżet, nazwiska… Jeszcze w poprzednim sezonie grali tam tacy piłkarze jak Esteban Cambiasso czy Oscar Cardozo. Obaj jedną nogą na bujanym fotelu przed telewizorem, ale sam fakt ich sprowadzenia w końcu o czymś świadczy.
Transfery, które przeprowadzili tego lata, nie powalają na kolana. Emmanuel Emenike z Fenerbahce, Panagiotis Tachtsidis z Torino czy Mehdi Carcela z Granady? Bez większego szału. W to wszystko wkomponowuje się Odjidja-Ofoe. Dla kibiców Olympiakosu nie jest to piłkarz, dla którego z miejsca wykupią karnety i cały zapas koszulek, ale w którym jednocześnie wszyscy pokładają olbrzymie nadzieje.
– Spójrz na strony internetowe największych greckich mediów sportowych. Praktycznie wszędzie na pierwszym planie masz zdjęcie Vadisa w koszulce Olympiakosu – mówi nam Vlassis Kambanis, grecki dziennikarz.
I rzeczywiście, jeśli spojrzeć na same media, został powitany jak nowa gwiazda nie tylko klubu, ale i całej ligi. Olympiakos nie szasta forsą na prawo i lewo. Dwa i pół miliona to dla nich wbrew pozorom całkiem duże pieniądze. Do tego dochodzi pensja. Mówi się o 1,5 miliona euro z bonusami – jedna z najwyższych w klubie. Najwięcej zgarnia wspomniany Emenike – około dwóch milionów. Rozstrzał między nim a Vadisem nie jest więc jakiś przytłaczający. W tamtym sezonie Olympiakos nie zakwalifikowali się do Ligi Mistrzów. W tym zaczyna od kwalifikacji. Kolejny sezon bez Champions League byłby kompletną finansowo-wizerunkową katastrofą. Presja jest ogromna, a Odjidja-Ofoe będzie jednym z tych, którzy rozliczani będą wyjątkowo skrupulatnie.
Zadania na boisku? Bycie klasycznym środkowym pomocnikiem, typem metronomu. Nie szarżującego pod bramką przeciwnika, ale też nie kręcącego się pod nogami obrońców. – Moim zdaniem Hasi widzi w nim łącznik pomiędzy liniami. Jeśli miałbym przełożyć to na polskie realia, to będzie połączeniem Grzegorza Krychowiaka z Piotrem Zielińskim. Kiedy będzie trzeba, strzeli z dystansu czy wykona rzut wolny, a w kryzysowej sytuacji wróci się, by odebrać piłkę – mówi Kambanis.
Odjidja w Legii osiągnął dokładnie to, czego chciał. Przypomniał o sobie, odżył, wypromował się. Trafił do silniejszego klubu z większymi aspiracjami, gdzie będzie zarabiał większe pieniądze i pod większą presją. Pireus to nie miejsce na osiadanie na laurach. A może nie jest to ostateczni port w jego karierze? W końcu talent rośnie w miarę jedzenia, co zresztą podkreśla nasz kolega.
– Czy może stać się gwiazdą ligi greckiej? Oczywiście, że tak. A może to nie koniec jego drogi? Być może w głowie ma wypromowanie się i ponowne spróbowanie sił w jeszcze lepszej lidze? – zastanawia się Kambanis.
Ktoś uszczypliwy mógłby napisać, że oczywiście, jeśli tylko Hasi zamieni klub na silniejszy.
PIOTR BORKOWSKI