Kiedy przed sezonem Wisła Kraków pozyskiwała Jana Klimenta, to pod Wawelem wiązano z nim spore nadzieje. Mówiono, że będzie podstawowym atakującym w zespole prowadzonym przez Adriána Guľę.
Słowaka jednak już w stolicy Małopolski nie ma, a jego miejsce zajął Jerzy Brzęczek. Były selekcjoner reprezentacji Polski nie jest skory, by stawiać na Czecha, o czym ten postanowił opowiedzieć na łamach iSport.cz.
- Nie wiem do końca, w jakiej sytuacji się obecnie znajduję. Kiedy tu przybyłem, chciał mnie trener Adrián Guľa. Później jednak doszło do zmian. Mamy obecnie jednego napastnika i nikogo do zmiany - przyznał.
- Dzień przed zakończeniem okna transferowego w Polsce powiedzieli mi, że mogę sobie poszukać wypożyczenia. Poza Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową nie było jednak opcji. Znaleźć nowy klub w jeden dzień jest niezwykle trudno. Ostatecznie może coś by się pojawiło, ale nie chciałem tak szybko odchodzić - stwierdził.
Okazuje się, że Jerzy Brzęczek powiedział napastnikowi, że na niego liczy.
- Nie wiem, z czego wynika nieufność trenera w stosunku do mnie. Na każdym treningu mnie chwali, a kiedy przychodzi dzień meczowy, to nie mieszczę się nawet w kadrze. To trochę dziwne, bo odkąd przyszedł, to nie strzelamy zbyt wielu goli. Zobaczymy, co będzie dalej - dodał.
Pięciokrotny reprezentant Czech rozegrał w tym sezonie 23 mecze, a jego dorobek to cztery gole i dwie asysty.