Wisła Kraków miała zbić na nim fortunę, teraz nie radzi sobie w Górniku Zabrze

2025-05-08 14:45:53; Aktualizacja: 11 minut temu
Wisła Kraków miała zbić na nim fortunę, teraz nie radzi sobie w Górniku Zabrze Fot. Michal Kosc / PressFocus
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Wisła Kraków - wydawało się - miała swego czasu w swoich barwach nieoszlifowany diament w postaci Aleksandra Buksy. Jeszcze jako nastolatek, miał on znakomite wejście do Ekstraklasy. Później jednak wyraźnie wyhamował, a teraz stara się wrócić na właściwe tory w Górniku Zabrze. Z jakim skutkiem?

Aleksander Buksa debiutował w Ekstraklasie, jako nastolatek w barwach Wisły Kraków. Już po jego występach wydawało się, że pod Wawelem mają prawdziwy diament, który przy odpowiednim oszlifowaniu, będzie w stanie przynieść wiele radości tak samej ekipie 13-krotnego mistrza kraju, jak i docelowo, reprezentacji Polski.

Pomimo młodego wieku, atakujący był w stanie prezentować się naprawdę dobrze na najwyższym szczeblu, a szczególne wrażenie robiła świetnie ułożona lewa noga. Zainteresowanie nim deklarowały zresztą wtedy największe kluby w Europie. Mówiło się nawet o FC Barcelonie.

Wisła bardzo długo zabiegała o przedłużenie z nim umowy. W pewnym momencie odtrąbiono już nawet sukces, ale finalnie Buksa opuścił „Białą Gwiazdę” za drobne i powędrował do Genoi.

Tam również twierdzono, że mają do czynienia ze sporym talentem i młokos debiutował nawet w Serie A. Później jednak jego kariera mocno wyhamowała - szukał minut odpowiednio w Belgii oraz Austrii, by ostatecznie zakotwiczyć w Górniku Zabrze.

Trafił pod skrzydła Jana Urbana, który bardzo w niego wierzył. Trenera już jednak w klubie nie ma, z kolei sam Buksa jak na razie naszych rozgrywek nie podbił. Nie będzie chyba nadużyciem powiedzieć, że bardziej imponował jeszcze jako nastolatek.

Jego kariera wciąż nie jest przegrana. Ma ważny kontrakt do 30 czerwca 2027 roku i wydaje się, że w przyszłym sezonie zrobi wszystko, by wrócić na właściwe tory.

Obecne rozgrywki to dla niego łącznie 22 spotkania i jeden gol w Ekstraklasie. Sytuacja miała miejsce przeciwko Śląskowi Wrocław.