Wisła Kraków na własne życzenie oddala się od awansu
2023-05-28 18:52:20; Aktualizacja: 1 rok temuPomimo porażek z Puszczą Niepołomice, Ruchem Chorzów i ŁKS-em Łódź, Wisła Kraków w swoich rękach miała sprawę bezpośredniego awansu. Presja jednak spętała nogi.
Spotkanie Wisły Kraków z Zagłębiem Sosnowiec było wielką szansą dla podopiecznych Radosława Sobolewskiego na postawienie ważnego kroku w kontekście bezpośredniego awansu. Po wczorajszej porażce Ruchu Chorzów z GKS-em Katowice 1:2 „Biała Gwiazda”, w przypadku zwycięstwa, wskoczyłaby na drugie miejsce i miałaby punkt przewagi nad „Niebieskimi”.
Marcin Malinowski, trener Zagłębia Sosnowiec, dokonał trzech zmian w wyjściowym składzie. Patryka Bryłę zastąpił Adrian Troć, Wojciecha Szumilasa Sebastian Bonecki, a Marcela Ziemanna Dawid Ryndak. Do Krakowa nie przyjechał najlepszy zawodnik Zagłębia Szymon Sobczak, zmagający się z kontuzją.
Z kolei do „jedenastki” gospodarzy wrócił David Juncá, zastępując dobrze ostatnio wyglądającego Dawida Szota. Wrócił Luis Fernández, który w poprzedniej kolejce pauzował za nadmiar żółtych kartek. W kadrze meczowej nie znalazł się również James Igbekeme.Popularne
Mocny początek
Zagłębie Sosnowiec mocno weszło w to spotkanie. Podopieczni trenera Malinowskiego od razu wysokim pressingiem zaatakowali gospodarzy. Jednak już kilkadziesiąt sekund później po rzucie rożnym wykonywanym przez Mikkiego Villara do siatki trafił Boris Moltenis. To czwarty gol Francuza w tej rundzie. Strata bramki momentalnie zastopowała gości. Nie grali już tak odważnie, agresywnie. Zgubili początkowy entuzjazm.
Wydarzenia boiskowe toczyły się w żółwim tempie. Zagłębie rozgrywa piłkę bardzo powoli, z kolei zawodnicy Radosława Sobolewskiego stawiali na grę z kontry. Dużo przechwytów zaliczył Kacper Duda z Tachim, szybko przekazując piłkę do Mikkego Villara, który pełnił rolę motoru napędowego Wisły. Zdecydowanie lepiej wyglądała właśnie prawa strona gospodarzy. Bartosz Jaroch nie popełnia błędów w defensywie, a w ofensywie zawsze dorzuca coś ciekawego. Czy to odważne wejście w pole karne rywali, czy dobre dośrodkowanie, jak to, które chwilę przed przerwą zmarnował Luis Fernández. Duże kłopoty miał z tą dwójką Dawid Ryndak.
Wisła grzeszyła jednak nieskutecznością. Złe decyzje podejmował Momo Cissé, zbyt wolno grał Ángel Rodado. Po Davidzie Junce było widać, że przez dłuższy czas mierzył się z urazem.
Zabójcze Zagłębie
Goście rozpoczęli drugą część „z wysokiego C”. Wykorzystali błąd w ustawieniu Wiślaków i krater wolnej przestrzeni w środku pola, ale Momo Cissé już w polu karnym zabrał piłkę Markowi Fabry’emu. Zagłębie, pewne już utrzymania w I lidze, zaczęło grać z większym luzem, stwarzając zagrożenie pod bramką Mikołaja Biegańskiego.
W 57. minucie spotkania po bardzo ciekawym i zaskakującym wykonaniu rzutu rożnego, Marek Fabry wpakował piłkę do bramki.
Niedokładność dopadła Wisłę Kraków. W kluczowych momentach kiedy otwierała się możliwość na stworzenie groźnej okazji, zawodziło ostatnie podanie. Czy to Kacper Duda, czy Fernández, czy Momo Cissé zagrywali, albo niedbale albo nie w tempo.
W okolicach 70. minuty znacznie ożywiła się gra „Białej Gwiazdy”. Najpierw Kacper Duda z bliskiej odległości uderzył w spojenie bramki, a kilka sekund później wystawił piłkę Rodado, który był minimalnie spóźniony. Po kontrataku w dogodnej sytuacji znalazł się… Igor Łasicki, jednak przegrał pojedynek z Mateuszem Kosem.
Nie ustawały ataki Wisły. Okazję miał Jaroch, jednak znów zabrakło zimnej krwi w decydującym momencie.
W 79. minucie po dokładnym przerzucie Tymoteusza Klupsia bramkę zdobył Konrad Wrzesiński. Mógł zachować się lepiej Mikołaj Biegański, który dostał piłkę w krótki róg.
Wisła Kraków tą porażką mocno skomplikowała sobie walkę o bezpośredni awans. Nie wykorzystała potknięcia Ruchu. Jeśli jutro Puszcza Niepołomice pokona Skrę Częstochowa, to Wisła spadnie na piątą pozycję.
Zapowiada się bardzo ciekawa Multiliga, podczas której podopieczni trenera Sobolewskiego zagrają w Łęcznej z Górnikiem.