Wszołek o walce z koronawirusem: To było najgorsze

2020-10-08 18:34:45; Aktualizacja: 4 lata temu
Wszołek o walce z koronawirusem: To było najgorsze Fot. Mateusz Kostrzewa | Legia.com
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: Legia Warszawa

Paweł Wszołek od końcówki sierpnia zmagał się z koronawirusem. Ostatecznie pokonał chorobę, ale jak sam mówi, była to trudna walka.

28-latek to jedna z największych, o ile nie największa gwiazda w drużynie rozgrywającej swoje mecze przy Łazienkowskiej. W swojej karierze nominalny prawoskrzydłowy miał okazję występować w takich klubach jak Sampdoria, Hellas Verona czy Queens Park Rangers, a ponadto jedenastokrotnie zagrał w reprezentacji Polski. Jego powrót do ojczyzny był zatem sporym wydarzeniem, biorąc pod uwagę realia panujące w Ekstraklasie.

W kampanii 2019/2020 Paweł Wszołek wybiegał na boiska 30 razy, notując w tym czasie siedem trafień i dziewięć asyst. Wejście w obecnym sezon nie było jednak dla niego zbyt udane, a to za sprawą zachorowania na koronawirusa.

Polak, będąc nieświadomy zakażenia, rozegrał pierwszy mecz eliminacyjny do Ligi Mistrzów z Linfield. Już następnego dnia trafił na kwarantannę, a niedawno doszedł do siebie. Mimo tego nadal odczuwa skutki zderzenia się z COVID-19.

– W niedzielę przed pierwszą rundą eliminacji Ligi Mistrzów UEFA mieliśmy wykonane testy i wyszedł mi wynik negatywny. Następnego dnia kręciło mi się w głowie, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to koronawirus. W dniu meczu czułem się osłabiony, a po spotkaniu byłem wrakiem człowieka. Dbam o siebie, o swoją odporność, ale po meczu miałem drgawki. Następnego dnia miałem już pozytywny wynik na koronawirusa, a każdy kolejny dzień był gorszy. Miałem wysoką gorączkę, bóle głowy i mięśni. Poprzez osłabienie organizmu meczem, czułem jakbym miał napompowane płuca – wyznał.

– To było najgorsze. Obawiałem się, że może to mieć negatywny skutek po powrocie do treningów. Na szczęście badania wyszły bardzo dobrze, nie miałem żadnych problemów z płucami czy z sercem. Pierwsze dni po powrocie do treningów były bardzo ciężkie, bo praktycznie przez trzy tygodnie byłem wyłączony z jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Nie mogłem wykonać żadnych ćwiczeń, ponieważ ciężko byłoby przewidzieć reakcję organizmu – dodał.

Teraz doświadczony jak na swój wiek zawodnik inaczej postrzega pandemię koronawirusa, którą początkowo bagatelizował.

– Na początku sam śmiałem się z koronawirusa. Później znajomi relacjonowali mi to, co działo się we Włoszech. (…) Uważajmy więc, dbajmy o siebie, zwłaszcza o ludzi, którzy są szczególnie narażeni na działanie wirusa. To nie jest zabawa, należy podejść do tego poważnie – zaznaczył.

Po rozegraniu trzech spotkań, Wszołek obecnie czuje się dużo lepiej i liczy, że udowodni swoją wartość w piątkowym starciu o Superpuchar Polski z Cracovią.

– Czuję się w gotowy na mecz i dam z siebie wszystko - ciężko trenowałem z drużyną i indywidualnie, by wrócić do jak najlepszej formy. Z każdym dniem czuję się lepiej, jednak wszystko zweryfikuje boisko. Organizm wraca do optymalnej formy i jest to dla mnie szczególnie ważne, bo grając w bocznym sektorze boiska bazuję przecież na wydolności. Czuję się o wiele lepiej niż kilka dni temu, jednak nie jestem jeszcze gotowy na 110% – stwierdził.

Legia Warszawa z „Pasami” zmierzy się o godzinie 20:15. Pojedynek pierwotnie miał odbyć się w innym terminie, ale przez niejasną sytuację, co do stanu zdrowia „Wojskowych”, zawody przełożono.